Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Dziewczyński survival

Autor tekstu: Natalia Mrozkowiak
01.09.2017

Tak to już jest, że książki, komiksy, filmy i inne teksty kultury, nie wspominając o zabawkach, dzielą się na te dla chłopców i te dla dziewczynek. Kultura ewoluuje, ale jedną z jej stałych cech jest podział na to, co męskie i kobiece. I zdaje się, że utrzymanie tego podziału jest jedną z najsilniej strzeżonych i utrwalanych tradycji. Właściwie trzeba byłoby napisać – stereotypów. Bo czym innym jest przekonanie, że mężczyźni od lat chłopięcych najbardziej cenią fantastyczne przygody, a kobiety od najwcześniejszych dziewczęcych zabaw starają się przede wszystkim nie ubrudzić sukienek?

Na szczęście ostatnio można zaobserwować pewne ruchy w tym obszarze. Nawet niekwestionowany lider w utrwalaniu tego rodzaju stereotypów, odpowiedzialny za wdrukowywanie ich w świadomość kolejnych pokoleń, czyli wytwórnia Disneya, zorganizowała kampanię społeczną #DreamBigPrincess poruszającą zagadnienie kulturowego postrzegania różnic płci. Na zaproszenie wytwórni 19 fotografek sportretowało dziewczyny w różnym wieku, które nie boją się realizować pasji i rozwijać zainteresowań niewpisujących się w standardowy obraz płci. Jedna z zaproszonych do projektu artystek pokazała fantastycznie przewrotne zdjęcia swojej córki i jej koleżanek – rozczochrane dziewczynki w ubłoconych sukienkach disnejowskich księżniczek grające w piłkę.

Wiktoria, bohaterka komiksu „Bajka na końcu świata” Marcina Podolca, nie potrzebuje takiego przebrania, byśmy zobaczyli w niej fajną, odważną, samodzielną nawet w ekstremalnie trudnej sytuacji dziewczynkę. Jest po prostu sobą i przeżywa przygody, którymi nie pogardziłby żaden podwórkowy łobuziak. Bo czy nie jest fajnie iść w nieznane, nie wiedząc, co lub kogo spotkamy za rogiem, co lub kto czai się w ciemności? A jeśli robi się niebezpiecznie lub po prostu smutno – mieć przy sobie najlepszego przyjaciela? Przepraszam, przyjaciółkę, którą jest tytułowa Bajka, łaciata, wygadana i empatyczna suczka.

„Bajka na końcu świata”, obrazkowa historia o dziewczynce przemierzającej samotnie (wyłącznie w towarzystwie psa) nieprzyjazne i nieswojskie tereny, resztki cywilizacji po nieokreślonej katastrofie, jest świetnym przykładem tekstu kultury adresowanego do młodych odbiorców niezależnie od płci.  To zjawisko nie tak częste, a potrzebne. Zatem wielkie dzięki dla autora za zwrócenie energii twórczej na nietypowe dla niego tory. Równie wielkie dzięki dla Kultury Gniewu, która w ramach serii Krótkie Gatki opublikowała pierwszą część komiksu Podolca. Mam nadzieję, że pierwszy tom pod tytułem „Ostatni ogród” zapowiada sporą liczbę następnych. Z jednej strony dlatego, że ogólny zarys narracyjny przygód Wiktorii i Bajki pozwala na budowanie wielu różnorodnych sytuacji, a z drugiej dlatego, że już pierwsza część wyraźnie ujawnia satysfakcjonującą autora twórczą zabawę z obrazem. Apokaliptyczna sceneria (adnotacja na okładce przedstawia tom jako pierwszą część apokaliptycznej serii dla najmłodszych) w ujęciu Marcina Podolca jest barwna i dynamiczna. W bardzo wyszukany sposób, bo dominują tu złamane kolory i czernie (w nocy Wiktoria i Bajka wypatrują gwiaździstych znaków, które mają je doprowadzić do rodziców), a zróżnicowane kadry wypełniają szczelnie często zaskakujące szczegóły. Na końcu świata wcale nie musi być ponuro, zależy, w jakim towarzystwie się tam znajdziemy…

 

„Bajka na końcu świata: Ostatni ogród”

Scenariusz i rysunek: Marcin Podolec

Kultura Gniewu

2017

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry