Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Wojenny złom

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
18.10.2014

Wojna pochłania ofiary. Wszystkie rządy mają je wkalkulowane w bilans zysków i strat. Ot, taka oczywistość. Nie ma czym się przejmować. Najważniejsze, by na końcu „wyjść na swoje”. Nie inaczej było po zakończeniu drugiej wojny światowej. Każde mocarstwo (w zasadzie wtedy istniały już tylko dwa) chciało zdobyć najcenniejsze skarby, dzieła kultury, pozyskać do pracy najznakomitsze umysły i osiągnąć największe wpływy w regionie. Tak nawiasem mówiąc, to doskonały interes, ale jednocześnie biznes najtrudniejszy z możliwych, bo ewentualna wpadka grozi nie utratą stanowiska, a własnej głowy. O ile w czasie konfliktów gra przeważnie toczy się o życie (swoje, częściej innych – w co w sumie chcielibyśmy wierzyć), to równie często stawka jest o wiele większa i bardziej egoistyczna. A kiedy wojna się już kończy, zaczyna się liczenie…

W tamte skomplikowane czasy przenoszą nas Fabien Nury i Sylvain Vallée za sprawą swojej serii komiksowej „Pewnego razu we Francji”, która opowiada o losach Józefa Joanoviciego. Kim był Józef? Wystarczy spojrzeć na tylną okładkę pierwszego tomu („Imperium Pana Józefa”), aby się o tym przekonać. „Sierota. Imigrant. Złomiarz. Miliarder. Kolaborant. Członek Ruchu Oporu. Dla Jednych kryminalista, dla innych bohater…” No cóż, zadanie nie jest łatwe, a autorzy w żadnym wypadku nie mają zamiaru nam go ułatwiać, po lekturze „Imperium…” znalazłoby się bowiem jeszcze kilka określeń dla głównego bohatera. W dodatku Nury zdecydował się rozbić scenariusz na kilka płaszczyzn czasowych. Co kilkanaście stron skaczemy po różnych okresach z życia Józefa, poznając jego niewielkie fragmenty. Na razie zbieramy kolejne części tej układanki, ale czy ostatecznie ułożymy całość? Wydaje się, że życie jest zbyt skomplikowane, aby to się udało.

Skoro jeszcze nie można odpowiedzieć na pytanie, kim był Józef, warto chociaż spróbować przybliżyć jego sylwetkę. W 1905 roku jako dziecko uratował się z rzezi dokonanej przez carskie wojska na bolszewikach i żydach (wrogach narodu rosyjskiego). Ożenił się z Ewą, która przeżyła wraz z nim pogrom. Razem wyjechali do Paryża, do wuja Ewy – Krugha. Tam szybko rozkręcił niewielką firmie złomiarską Krugha, a wkrótce stał się właścicielem własnego przedsiębiorstwa. Z roku na rok interesy szły lepiej. Wpływy Józefa wśród elit rosły, ale tym samym przysparzał on sobie wrogów. No cóż, równowaga musi zostać zachowana. Jak pokaże czas, granica między bohaterstwem a zbrodnią jest niezwykle cienka. Joanovici będzie musiał uciekać przed francuskim wymiarem sprawiedliwości.

Główny bohater to typ człowieka, który nie spocznie, dopóki nie osiągnie wyznaczonego celu. Jego determinacja jest godna podziwu. Doskonale zdaje on sobie przy tym sprawę, kiedy gra toczy się o najwyższą stawkę i kiedy należy spasować (przynajmniej na razie). Tak jak chociażby podczas spotkania z Hermannem Brandlem. Mimo wątpliwości dobija targu z, jakby nie było, nazistą. W końcu w tej niewygodnej chwili najważniejsze jest własne życie. I tak, za pomocą jednej sceny świetnie przedstawionej przez Vallée, który rozrysował ją zaledwie na dwóch planszach, mistrzowsko oddając atmosferę napięcia, poznajemy kilka oblicz Józefa. Nury konstruuje swoją historię z precyzją. Powoli i dokładnie. Każde zdanie jest na swoim miejscu. Vallée natomiast stworzył rysunki idealnie dopasowane do scenariusza. Nie ma tu fajerwerków, które odwracałyby uwagę od historii. Za to jest w jego pracach klimat rodem z filmu gangsterskiego. Ciemne alejki, długie płaszcze, kapelusze i okrutne zbrodnie. Tym samym komiks czyta się jak doskonały kryminał.

Wróćmy do głównego bohatera, bo choć występują tu inne postaci, to na nie przyjdzie jeszcze czas… Pełen majestat Józefa oddaje okładka „Imperium”. Najlepsza jaką widziałem od dawna. Joanovoci stoi z rękoma w kieszeniach długiego płaszcza targanego przez wiatr. W ustach tli się papieros. Wzrok ma utkwiony w stercie złomu, dzięki któremu zbudował swoje imperium. Za plecami zaś rozciąga się ognisty horyzont, nad którym, cytując Świetliki i ich „Finlandię”, „błyska się i słychać szczęk żelaza.”

Pewnego razu we Francji żył Józef Joanovici i to dopiero początek tej znakomitej opowieści.

„Pewnego razu we Francji: Imperium Pana Józefa”

Scenariusz: Fabien Nury

Rysunek: Sylvain Vallée

Wydawnictwo Komiksowe

2014

W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry