Wyszukiwanie

:

Treść strony

Artykuł

Stary – nowy bohater. Dyskretny urok Batmana.

Autor tekstu: Joanna Wiśniewska
Ilustracja: http://eodtattoo.com
02.09.2014

Kiedy Bob Kane i Bill Finger 75 lat temu stworzyli charyzmatyczną postać miliardera Bruce’a Wayne’a, nie przypuszczali zapewne, że „ich” postać zdobędzie status superbohatera. Wkrótce dziedzic fortuny i playboy, który w pelerynie i masce ze spiczastymi uszami wymierza sprawiedliwość w Gotham (a także jego mroczni mieszkańcy) zadomowił się w umysłach tysięcy fanów oraz wywarł olbrzymi wpływ na twórców współczesnego komiksu. Dwa zupełnie różne ujęcia postaci Nietoperza w komiksach Briana Augustyna oraz twórcy „Sin City”, Franka Millera, mają pokazać, jak niejednoznacznie widziano postać superherosa oraz jak trwale zapisał się on w naszej kulturze.

Jednym z tych, którzy legendę człowieka-nietoperza przełożyli na własny język, jest Brian Augustyn. Umiejscowił on akcję swojego komiksu w Gotham City, jednak cofnął wydarzenia w czasie, osadzając Batmana w drugiej połowie XIX wieku. „Batman: w świetle lamp gazowych” (Egmont, 2004) to umiejętne połączenie znanej nam historii Wayne’a z nutką ancien regime’u. Zamiast Jokera czy Catwoman przeciwnikiem bohatera zostaje nieuchwytny morderca zwany Kubą Rozpruwaczem.

Historia przemiany głównego bohatera w mściciela i łowcę złoczyńców jest tu potraktowana dość standardowo: Bruce’a poznajemy w chwili, gdy jego rodzice zostają zamordowani podczas napadu rabunkowego. Wstrząs, jaki towarzyszy temu wydarzeniu, odbije się trwale na psychice dziecka. Wiele lat później założy on czarną pelerynę, by z pomocą wiernego służącego Alfreda rozwiązać zagadkę morderstw popełnianych na kobietach w Gotham City. Morderca bez twarzy, ochrzczony przez policję mianem Rozpruwacza, terroryzuje miasto. Wygląda na to, że przebył ocean by zacząć zabijać, i bardzo chce, by w morderstwa wplątany został Bruce Wayne. W tym świecie brak jest bohaterów znanych z komiksów o Batmanie. Nie ma tu Jokera, za to James Gordon, policjant badający sprawę morderstw, przypomina Gothamowską wersję Sherlocka Holmesa. Niewielki objętościowo zeszyt oddziałuje swoim klimatem. Akcja przenosi nas do luksusowych wnętrz, pełnych kryształowych żyrandoli, luster i pięknych kobiet. Obok tych wspaniałości znajdziemy inne Gotham City – pogrążone w mrocznej poświacie gazowych lamp i to dosłownie. Rysownik Michael Mignola zanurza nas umiejętnie w ciemne uniwersum Batmana. Jego Gotham przypomina monumentalne i puste cmentarzysko z wielkimi budynkami, szerokimi alejami, ale i jest druga strona miasta, której praworządni obywatele nie znają. A ponieważ człowiek-nietoperz działa w nocy, wąskie zaułki i smrodliwe uliczki są mu doskonale znane, zwłaszcza że nie przemierza ich sam, jest ktoś jeszcze.

Wiele miejsca poświęcono tu Gotham jako nowoczesnej metropolii ze starymi problemami. Prostytucja, kradzieże i przestępstwa szerzą się tu równie dobrze co w starej Europie. Jednak Augustyn pokazuje coś znacznie ważniejszego niż tylko stylizowaną opowieść o walce dobra ze złem, ubraną w kostium historyczny. Batman musi zmierzyć się nie tylko z realnym wrogiem – mordercą –ale i z demonami własnej przeszłości. Jego lęki i obsesje przybierają kształt realny. Równie ważny jak wyimaginowane lęki jest aspekt jednostki i społeczeństwa, który porusza w swym komiksie Augustyn. Okazuje się, że nieprzyjacielem Batman jest również społeczność Gotham. Obywatele i obywatelki nie dziękują wylewnie bohaterowi za uratowanie miasta od zguby, wręcz przeciwnie, elity władzy niepokoi pojawienie się na ich terenie obcego mściciela. Równowaga sił została bowiem zachwiana, zaś władający miastem wiedzą, że mogą być następni w kolejce.

Motyw walki bohatera z przestępcami oraz cena, jaką za tę walkę płaci, przewija się również w drugim z omawianych komiksów – „Batman. Rok pierwszy” (Egmont, 2003). Tym razem poznajemy początki Bruce’a w roli Mrocznego Rycerza. Obserwujemy go oczami policjanta Jamesa Gordona, który przybywa do Gotham, by strzec sprawiedliwości. Najpierw musi jednak rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw, o które jest posądzany dziwny stwór, pół człowiek, pół nietoperz… Tym razem to Gordon staje się narratorem opowieści i to jego wersję historii poznajemy. Niestety podobnie jak Batman jest on „ostatnim sprawiedliwym” w Gotham City, mieście przeżartym już przez korupcję. Okazuje się, że policjanci niczym nie różnią się od złodziei, a każdy ma swoją cenę. Trudno nie ulec wrażeniu, iż Gotham jest inspiracją dla późniejszego Millerowskiego „Miasta Grzechu” – Sin City. Sprawiedliwość w mieście Batmana jest tylko fikcją, a samotna jednostka musi zmierzyć się ze złem i znieść potępienie ogółu. Podobnie jak ciemny i utrzymany w mrocznej kolorystyce Gotham Augustyna i Mignoli rysunki Mazzucchellego tchną niepokojem. Kreska jest wyraźna i gruba, kolory wyraziste i ciemne. Przeważają indygo i ciemny róż, kojarzący się doskonale ze światłem neonów ulicznych. Stylistyka rysunków nawiązuje do pierwszych komiksów o Batmanie. Rysownik ten widocznie trzyma się klasyki, w przeciwieństwie do nieco impresjonistycznego potraktowania kreski u Mignoli.

Oba komiksy, różne w wyglądzie i scenariuszu, mają wspólny motyw przewodni. Mają go chyba wszystkie historie o Batmanie – motyw walki ze złem. Władza nie potrzebuje bohaterów. Okazuje się, że herosi są w Gotham niepotrzebni i wysoce niepożądani. Nie potrzebują go ani panowie w eleganckich garniturach z cygarami z komiksu Millera, ani ci w aksamitnych kamizelkach z Gotham Augustyna. Obojętnie czy to miasto z 1889, czy z drugiej połowy XX wieku, bohaterowie wymierzający sprawiedliwość nie są zbawcami ludzkości. Są wybrykami natury, bywają też określani mianem morderców. Co więcej, zarówno Augustyn, jak i Miller pokazują nam inne oblicze Batmana. Mroczniejsze i bardzie niepokojące. Największy detektyw świata to ktoś, kto jedynie uległ własnej obsesji i pragnieniu zemsty. Odkrywają, że Człowiek-Nietoperz nigdy nie był bohaterem szablonowym, a raczej skomplikowanym i bardziej zagadkowym, niż wszystkim jego fanom się wydawało.

Może dlatego kolejne komiksy o Batmanie, lepsze lub gorsze, powstają cały czas. Nie przestaje nas fascynować to, co ciemne. Dzieła Augustyna i Millera, choć opowiadają znane nam historie i nie silą się na znaczną oryginalność w ukazaniu głównego bohatera, noszą wyraźne piętno obu twórców. Nie jest łatwo wyjść z cienia legendy i trudno nie odnieść wrażenia, że ani Miller, ani Augustyn nie mieli tego zamiaru. Nie stworzyli wprawdzie oryginalnych lub nowatorskich komiksów poświęconych legendzie Batmana, ale z całą pewnością ciekawie odświeżyli bohatera i jego świat. Co więcej – wygląda na to, że ponad pół wieku ratowania Gotham nie wpłynęło na bohatera w żaden sposób – nadal ma się dobrze, powstają kolejne komiksy i filmy związane z Batmanem, a Mroczny Rycerz wciąż fascynuje kolejne pokolenia miłośników komiksów.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry