Wyszukiwanie

:

Treść strony

Felietony

dzienniczek uwag

Dzwonię do niego w poniedziałek

Autor tekstu: Szymon Szwarc
20.07.2014

Dzwonię do niego w poniedziałek, w imieniu D., zaistniała dość skomplikowana sytuacja i żeby ją rozwiązać, konieczny jest jego udział, obecność z dowodem, bo na ten jego dowód jest umowa D., a D. chce odzyskać telefon, który dał pod zastaw i nie ma telefonu zastępczego, żeby dzwonić w tej sprawie do niego, więc mu tłumaczę, że ja to „ja” i że D. chciał przyjechać we wtorek, ale nie ma telefonu i musi jakoś się upewnić, że on się pojawi, żeby można było ten telefon odebrać, bo D. nie chce jechać na marne pociągiem 6 godzin z T. (jechać na marne 6 godzin, w dzisiejszym świecie, proszę Was).

Nie dodzwoniłem się, ale po jakimś czasie on oddzwania, niestety, jest już za późno, późna godzina, prawie wtorek, trzeba więc to przełożyć na czwartek, ale on jeszcze nie wie, bo mu się hajs skończył na koncie podczas rozmowy, ale mam nadzieję, że dotarło do niego, że we wtorek nie uda się tego zrobić i dzwonię ponownie, słucham jego poczty – nagrany mówi, że nie może odebrać, ale mówi tak, jakby płakał, przez płacz to mówi, wzruszonym głosem, przez łzy to nagranie jego głosu mi mówi, komunikuje to, że nie możemy rozmawiać – bardzo ciekawe, myślę sobie akurat wtedy, bo dziś to już inny dzień tygodnia jest.

Dzwoni do mnie we wtorek, że już prawie dotarł na umówione miejsce, będzie za chwilę na W. głównym, jest po 16:00, miał być o 12:20, ale w czwartek, znowu się rozłącza, dzwonię, wiem, że skończył mu się hajs (kasa, pieniądze, sieka, kapusta, żadne tam kanapki z hajsem, tfu!) na komórce, trzeba ratować sytuację, odbiera, mówię „nie dziś, tylko w czwartek o 12:20 na głównym” i jeszcze że jest potrzebny, bo umowa na niego i bez jego dowodu nie będzie telefonu z powrotem (nie będzie dzwonienia, nie będzie rozmów telefonicznych), na co on, że „dobra, dobra”, „damy radę” i „do zobaczenia jutro”, na co ja, że „nie jutro, tylko w czwartek”, na co on, że „dobra, dobra” i się rozłącza, a rozłączanie jego wynika jakby z chęci kontroli sytuacji, z chęci podporządkowanie jej swojemu interesowi lub, niech będzie, swojemu trybowi działania, bo jeśli nie będzie miał jej pod kontrolą, to nic się nie uda, do niczego nie dojdzie, nie będzie rozmów telefonicznych, nie będzie!

No i to jego rozłączanie jest jakby unikaniem mojego wkładu w budowanie rozwiązania tej sytuacji, które jest raczej jej ratowaniem lub ciągłym przebudowaniem planu spotkania, w którym nie biorę i nie wezmę udziału (ja tam mam całkiem niezłą taryfę i na szczęście telefon, którego jeszcze nie zgubiłem, więc mogę sobie dzwonić i rozmawiać, chociaż tego nie lubię i wolałbym tę czynność przekazać komuś innemu, ale nie stać mnie przecież na sekretarkę, poza tym sekretarka generuje kolejne problemy, więc zmuszony jestem rozmawiać od czasu do czasu, mimo niechęci, mimo trudności, a czasem nawet obrzydzenia, sam już nie wiem czemu). Bardzo ciekawe, myślę sobie akurat wtedy, bo dziś to inny mamy dzień.

No i dzwoni dzisiaj ok. 13:00, przeprasza, że się spóźnił, jest w drodze na główny, na co ja, że to jutro, „jutro!”, D. ma przyjechać i JUTRO ma być na głównym, on niech przyjdzie z dowodem i spotkać się mają z D., bo nie dość, że nie ma telefonu, to przecież dowodu nie ma, no i umowa jest na niego, na co on: „acha, dobra, dobra, damy radę” i dalej: „czy masz [ja czy mam – to do mnie i ode mnie] jakiś kontakt do D., pocztę czy coś?”, ja mu, że niech poszuka na fb, jeśli chce się z nim kontaktować bezpośrednio, na co on, że jest taka sprawa, bo on mu 15 zeta pożyczył [on dla D. pożyczył, jak go tam widział parę tygodni wcześniej – teraz już zaczynam czuć się jak sekretarka, ale nie samego D., tylko taka obligatoryjna sekretarka od pogmatwanych spraw rozwiązywanych telefonicznie] i czy D. nie może mu tego przesłać [hajsu], bo jakiegoś gościa zasmarkanego z ulicy wziął [ale jakiego?, przecież nie chodzi o D., tylko o jakiegoś kolesia chyba, nie wiem kogo i w dodatku jeszcze zasmarkanego – jako sekretarka mam coraz większe trudności, bo sprawa ma coraz mniejszy związek ze sprawą, którą staram się jakoś załatwić, a która to sprawa nie ma ze mną większego związku przecież), bo jest alpinistą! – „bo ja jestem alpinistą, rozumiesz, wiesz, ile zarabiają alpiniści?, rozumiesz, o co chodzi?” – do jasnej Anielki!, jaki alpinista? – myślę sobie i nic nie rozumiem. „D. będzie jutro”, powtarzam, „nie prześle Ci pieniędzy [hajsu], bo nie ma konta w Internecie [Internet w tej sytuacji okazuje się niemal bezużyteczny], po czym on zupełnie nagle się rozłącza i zostawia mnie z tym wszystkim jak z łodzią bez wioseł pośrodku stawu wypełnionego przerywanym sygnałem, jaki się słyszy po rozłączeniu rozmowy telefonicznej.

Teraz wnioski, a raczej pytania: 1. Jaki alpinista? 2. Czemu alpinista potrzebuje 15zł przelewem przez Internet? 3. Ile zarabiają alpiniści i czy będąc w górach, zarabiają więcej, niż na nizinach? 4. Ile zarabiają alpiniści na Żuławach Wiślanych i jeśli będzie to mniej, niż na Śląsku, to czy przy okazji podobnej rozmowy w Tatrach kwota wzrosłaby czy zmalała? 5. Czy D. spotka się jutro z alpinistą, czy może on znowu do mnie zadzwoni i powie, że jest nad morzem? 6. Czy rezerwowy telefon Michała dla D. przywieziony przez Kasię, bez „4” na klawiaturze (zapałką trzeba wcisnąć) przyjmie kartę SIM dowolnie wybranego operatora? 7. Czy jeśli zamiast klawisza z „4” wstawilibyśmy klawisz z inną cyfrą, to jak bardzo przeszkadzałoby to w poprawnym wprowadzaniu szeregów cyfr do telefonu? 8. Kto będzie wtedy w Alpach?: a) Niemcy? b) Francuzi? c) Polacy? d) Werner Herzog? f) Dziewczyna z obfitym biustem, pustą kanką i warkoczem? g) Batman-spadochroniarz-samobójca? h) Krowa Milka? i) Świstak? 9. Który z podpunktów [b, e, c, f, a, i, d, g czy może h?] najlepiej trafia w sedno opisywanej sytuacji? Odpowiedzi proszę wysyłać na dowolny numer telefonu, 24h na dobę, przez wszystkie dni w każdym roku. Byle nie na mój, jeśli ktoś zna.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry