Wyszukiwanie

:

Treść strony

Felietony

Bo nie! [block]

Autor tekstu: Kamil Wrzeszcz
Ilustracja: Paweł Szlotawa
31.01.2021

Zmęczony poszukiwaniem pomysłu na ten tekst sięgnąłem po telefon, by zrobić sobie przerwę i odprężyć się przeglądając Facebook. Nie sądziłem, że temat znajdzie się sam i to w iście spektakularny sposób. Scrollując tablicę zauważyłem wpis, który przykuł moją uwagę. Głosił on, że wirusa nie ma (tak tego samego, na którego zmarło już ponad 2 miliony osób), a szczepionki stworzono po to, by nas zabić. 

Zdziwiony i lekko rozbawiony kontynuowałem tę lekturę. Dalej pojawiła się „informacja”, że „wirusy, bakterie oraz inne zarazki to nasi najwięksi przyjaciele i musimy być z nimi najbliżej, jak tylko się da”. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zorientowałem się, że to nie jest prześmiewczy wpis, to nie była satyra, ironia ani groteska. Ten człowiek myślał, że głosi prawdę objawioną, a co najgorsze, była to osoba z grona moich facebookowych znajomych.

Jako że uważam się za odpowiedzialnego obywatela, zwróciłem temu człowiekowi uwagę. Oczywiście zrobiłem to używając wiadomości prywatnej — nie lubię wdawać się w spory ku uciesze tłumu. Starałem się wytłumaczyć, że prywatna opinia to nie fakty, a przekonanie o swojej racji nie zaczaruje rzeczywistości.

Dla jasności: nie jestem lekarzem ani wirusologiem. Swą wiedzę na temat tego, co dzieje się obecnie na świecie czerpię z artykułów naukowych (pisanych na tyle prostym językiem, bym był w stanie je zrozumieć). Jeśli po takiej lekturze nadal mam jakieś pytania, to kieruję je do osób, które mają kompetencje i doświadczenie, by na nie odpowiedzieć. Mam na myśli ludzi pracujących w szpitalach jako pielęgniarki, lekarze lub ratownicy medyczni. Nie czerpię swojej wiedzy z forów internetowych, osławionych filmików z żółtymi napisami czy wpisów na portalach społecznościowych (takich jak ten omawiany).

Nasza wymiana wiadomości skończyła się tak szybko, jak się zaczęła, a ów osobnik zablokował mnie wszędzie, gdzie się dało. Na podstawie tej sytuacji wysnułem smutne wnioski — kończy się era dialogu.

Ta sytuacja nie jest odosobniona. Coraz częściej widać podział światopoglądowy w relacjach międzyludzkich — w rodzinie, wśród znajomych czy nawet w instytucjach państwowych… to bardzo przykra wiadomość dla naszej cywilizacji. Czy może ona świadczyć o upadku naszego społeczeństwa? Bardzo możliwe, ale uważam również, że nie jest to krok w przepaść, a powolne osuwanie się w nicość naszego gatunku. To nie początek procesu, lecz jego trwająca od dłuższego czasu część.

Przyznam się, że nigdy nikt w moim bliższym i dalszym otoczeniu nie wykazał się tak odważnymi teoriami, jak osoba, która stała się tematem tego tekstu.

            Czy ta momentami ostra wymiana zdań była konieczna?

            Nie — bowiem niewiele osób przyzna się, że popełniło błąd.

            Czy ta rozmowa była w jakikolwiek sposób rozwijająca dla którejkolwiek ze stron?

            Nie.

            Czy w pewnym stopniu mnie ona rozbawiła?

            Muszę przyznać się, że tak.

Trwa pandemia. Kina oraz teatry są pozamykane na cztery spusty. Restauracje i kluby nocne stoją opustoszałe. Jedyną rozrywką jest wyjście na spacer. Nie mogłem więc przegapić okazji, by na chwilę podnieść swój poziom adrenaliny i przez ten jeden krótki moment dobrze się zabawić. Oczywiście nie jest to rzecz, którą należy się chwalić, ale zapewne zrobiłbym to jeszcze raz.

Na zakończenie mojego wywodu chciałbym zauważyć, że zapewne nie czyta tego felietonu nikt, kto w pandemię nie wierzy (wśród miłośników teorii spiskowych popularne jest określenie PLANdemia — swoją drogą to bardzo zabawne słowo), więc kieruję do Was jedną prośbę:

 

SZCZEPCIE SIĘ, JEŚLI MACIE OKAZJĘ!

 

Tylko w ten sposób będziemy mogli wrócić do względnej normalności, za którą wszyscy tak bardzo tęsknimy. Gwarantuję również, powołując się na słowa wielu lekarzy (przerażające, że naukowcy muszą to komukolwiek tłumaczyć), że w szczepionkach NIE ma czipów, NIE powodują one autyzmu i NIE zawierają wyciągu z martwych płodów. Po szczepieniu nie wyrośnie Ci też trzecia ręka ani ogon. Chociaż muszę przyznać, że chętnie oddałbym kontrolę Gatesowi choćby na kilka tygodni. Może w tym czasie zostałbym milionerem i mógłbym popijać drinki z palemką na Bahamach, trzymając je swoim chwytnym ogonem. 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry