Wyszukiwanie

:

Treść strony

Felietony

Trzynasty miesiąc 2020 roku

Autor tekstu: Tomasz Kościkiewicz
Ilustracja: Tomasz Kościkiewicz
27.12.2020

 

Teoretycznie koniec roku powinien powodować radosny nastrój w społeczeństwie. Jednak humor mamy raczej wisielczy ostatnio i wielu osobom do śmiechu nie jest. Wiadomo jakie okoliczności przyrody panują za oknem i nie jest moim zadaniem tego w tym tekście referować.

Stanisław Dygat pisał w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku: „Świat przeobraża się w tempie tak piekielnym, przemienia się z dnia na dzień w coś tak absolutnie nowego i innego, że ogarnia mnie lęk, że nie potrafię za nim nadążyć, i żal, że wszystko, co było mi bliskie, drogie i naturalne, traci wartość”. Brzmi znajomo prawda? Na naszych oczach rozpada się dawny świat i zamknięci w naszych małych bańkach odczuwamy lęk, a frustracja narasta. Mamy co prawda tę przewagę na Stanisławem Dygatem, że od czasu powstania jego felietonów świat zmienił się jeszcze bardziej, ale tamtej jego refleksji trudno nie przyjmować jako własnej.

Osobiście biorę przykład z mojego kota, który zupełnie nie przejmuje się całą sytuacją i mimo ograniczeń niezmiennie wymyka się „na kawę” do ogrodu, gdzie ze swoimi znajomymi kotami omawia kocie sprawy.

Niemniej, mimo że jesteśmy otoczeni technologią, zamknięci w różnego rodzaju „bańkach”, cały czas dzielimy te same lęki. Nikt teraz nie oczekuje na list od znajomych, bo przecież wystarczy zalogować się na media społecznościowe i już wszystko wiemy: kto jaką ma choinkę, czy dzieci dobrze się chowają i zadane lekcje przypadły im do gustu, czy koty i psy nie chorują, a naszej rodzinie, przyjaciołom i znajomym dobrze się powodzi etc., etc. Niby wszystko wiemy i jesteśmy na bieżąco, skąd więc wszędzie taki minorowy nastrój? Nie od dziś wiadomo, że technologia nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem, a przymusowa izolacja i drastyczne zwolnienie spowodowały w tym zakresie poważne ograniczenia. Osoby, które prowadziły aktywny tryb życia doznały szoku, bo nagle okazało się, że nie znają innego życia jak w biegu.

Wiem, że początkowo nie mając nic lepszego do roboty rzuciliśmy się do odrabiania zaległości: a to jakaś nienapisana książka, jakaś książka poetycka, jakiś solowy muzyczny projekt albo monodram? Internet zaroił się od wideoklipów, relacji i spotkań „na żywo”, ba transmitowano całe wydarzenia w sieci. Sam siedziałem rozparty w fotelu i w niektórych cyklicznych wydarzeniach mogłem uczestniczyć po raz pierwszy. Nie ukrywam faktu, że w wielu przypadkach z dużym zadowoleniem. Możliwe, że już żaden festiwal nie pobije rekordu frekwencji z sieci, kiedy wrócimy do normalnego życia, bo kiedyś przecież wrócimy.

Tymczasem, leżący jeszcze przed chwilą na biurku mój najmniejszy kot świata chyłkiem wyszedł na kawę.

 

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry