Wyszukiwanie

:

Treść strony

Przejazd

Anatol Stern w mundurze Armii Andersa z żoną Alicją, Tel-Aviv 1942

Awangardowa gwiazda – Anatol Stern. Część III / Akty pod gwiazdami Wschodu

Autor tekstu: Aram Stern
Ilustracja: fot. ze zbiorów prywatnych Alicji Sternowej
12.05.2019

Każda wojna to wstrząs dla prywatnego świata nie tylko wrażliwego poety – o sto procent zmienia życie każdego, zmieniając również poezję. Tak jak biegnie historia, tak konkretyzują się motywy w poezji Anatola Sterna, który w ostatniej dekadzie przed hekatombą września zawiesił jej karty na kołku zamieniając na twórczość scenopisarską. Oceniając II wojnę światową jako temat wypowiedzi artystycznej poety, oglądamy ją z pozycji jej świadka, obserwatora i kronikarza wieloletniej tułaczki przez ZSRR i Bliski Wschód. Poznać możemy również powody powrotu poety i jego żony do nie tylko zniszczonego wojną, ale i opętanego stalinizmem kraju oraz kilka mało znanych faktów z historii.

Akt czternasty. Ucieczka z Saskiej Kępy

Komunikatów o ataku Niemiec hitlerowskich na Polskę, Alicja i Anatol Sternowie słuchają z rankiem 1 września z radioodbiornika stojącego w ich salonie na parterze wynajmowanej willi przy ulicy Katowickiej na Saskiej Kępie. Dzień wcześniej, wraz z zaprzyjaźnionym malarzem i scenografem, Aleksandrem Rafałowskim (1894-1981), hucznie świętowali 25 urodziny jego przyjaciółki, Hanki Kelles-Krauz (1914-68). Całą roześmianą czwórkę kilka tygodni temu sfotografowano na plaży w Kazimierzu Dolnym, ale dziś nie jest im już do śmiechu. Pierwszą myślą jest to, by uciekać na południowy wschód, najlepiej do Lwowa, gdzie od kilku tygodni ze swoją ekipą filmową przebywa sąsiad i przyjaciel, Michał Waszyński (1904-65). Trudno jednak tak od razu zostawić swój dotąd bezpieczny i szczęśliwy świat, stąd pozostaną jeszcze kilka dni w stolicy, by wobec bezpośredniego zagrożenia miasta przez wroga wziąć udział w kopaniu rowów i budowie barykad na rogu ulic Francuskiej i Zwycięzców. Pierwsze wydania tomików i rękopisy Anatola zakopują w ogrodzie w puszkach po taśmach filmowych oraz pakują po dach kupionego przed rokiem potężnego chevroleta Master Sedan ukrytego przed zarekwirowaniem pod stertą dekoracji filmowych w garażu Waszyńskiego. Wczesnym rankiem 7 września, po zaskakującym apelu radiowym płk. Romana Umiastowskiego wzywającym mężczyzn zdolnych do walki do opuszczenia miasta i wstępowania ochotniczo do armii, uciekają ze stolicy na dziewięć lat. Trasą na Lublin kierują się w stronę Lwowa, a na ich twarzach widać już autentyczne przerażenie: zamęt, tłumy zrozpaczonych ludzi, którzy sami za bardzo nie wiedzą, dokąd mają uciekać, byle tylko schronić się szybko w rowie przed Messerschmittami ostrzeliwującymi uciekinierów i przeżyć ten koszmar. Mimo wielu utrudnień, przystanków i krążenia bocznymi drogami, około 800 kilometrów z Warszawy do Lwowa pokonują w pięć dni, ale w Rawie Ruskiej polskie wojsko ostatecznie rekwiruje im samochód i Sternowie w wagonie towarowym, z dwoma plecakami i walizkami, docierają do Lwowa tuż przed ostatecznym zamknięciem pierścienia wokół miasta.

Akt piętnasty. Byle tylko (nie) we Lwowie

Sytuacja w mieście jest katastrofalna: tłumy uchodźców, nie działają wodociągi, po kolejnych bombardowaniach linii przesyłowych brakuje także prądu, w sklepach żywności, na ulicach trwają potyczki parawojskowej Straży Bezpieczeństwa z V kolumną ukraińską i … żydowską. Sternowie w hotelu nie odnajdują już Waszyńskiego, oni, zasymilowani Żydzi, muszą się ukrywać w piwnicach zarówno przed jednymi, jak i drugimi oraz bombardowaniami Wermachtu. Kiedy 12 września do miasta wpada z zaskoczenia czołówka niemieckiej zmotoryzowanej grupy pułkownika Ferdinanda Schörnera w celu opanowania ważnych obiektów w mieście i sparaliżowania polskiej obrony, sytuacja wydaje się być już przegraną. Znaleźli się w pułapce: grupy żołnierzy niemieckich przedzierają się w głąb miasta, dochodząc aż do kościoła św. Elżbiety, ale ich atak zostaje ostatecznie odparty. Niemieckie i sowieckie oblężenie Lwowa potrwa jeszcze 10 dni, podczas których Anatol Stern wstąpi do Komitetu Obywatelskiego Obrony Lwowa, którego prezesem został ostatni rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza, profesor Roman Longchamps de Berierkiedy (1883-1941). 22 września delegacja polskich obrońców podpisze „Protokół ogłoszenia o przekazaniu miasta Lwowa Armii Czerwonej”. Protokół, w którym m.in. zagwarantowano oficerom  wolność osobistą i nietykalność własności oraz możliwość wyjazdu za granicę. Wiemy niestety, jak to się skończyło w lasach pod Katyniem, ale nasz poeta i jego żona dowiedzieli się o tej zbrodni dopiero 4 lata później w Palestynie.

Sowieci błyskawicznie łamią wszelkie inne postanowienia traktatu kapitulacji miasta,  zwłaszcza, że wielu z nich pamięta klęskę z 1920 roku. Wkraczające siły mordują też grupy polskich policjantów, a podczas zajmowania ratusza strzelają nawet do portiera. Sternowie dzień przejmowania Lwowa przez Sowietów kojarzą z niesamowitym… smrodem i brudem jednostek, ale jako Żydzi po raz pierwszy od trzech tygodni czują się w miarę bezpiecznie. Pewna część ludności miasta wita, co prawda nowe władze z uśmiechami na twarzy (na Łyczakowie stawiają nawet łuk triumfalny ze ściętych drzew, a przed Teatrem Wielkim scenę, z której sławi się wkraczające siły), jednak naszym warszawiakom nie jest do śmiechu. Alicja, córka bogatych Żydów z Odessy,Józefa i Zofii Zeidenman, ofiar pogromu z 1886 roku, dobrze wie, do czego zdolni mogą być Rosjanie, zaś Anatol ze swymi lewicowymi sympatiami już nie tak radykalnie próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. O pracy przy filmach oczywiście nie ma mowy: okazuje się, że nowe władze całą zaaresztowaną ekipę filmową Michała Waszyńskiego natychmiast wywożą w głąb Związku Radzieckiego, zresztą Stern nie pozwoliłby sobie na pisanie scenariuszy do sowieckich propagandówek filmowych, nawet gdyby było na to zapotrzebowanie. Z czegoś jednak żyć musi, bowiem dostęp do tego, co zostało na koncie w warszawskim oddziale Banku Polskiego jest zablokowany przez hitlerowskie władze, a złotej biżuterii Alicji nikt nie chce kupić.

Czy zatem ma pójść na współpracę z sowieckim okupantem? By nieco lepiej zrozumieć postawę Anatola Sterna w zajętym przez władzę radziecką Lwowie, warto zajrzeć do fragmentu książki Grzegorza Hryciuka „Polacy we Lwowie 1939-1944. Życie codzienne", który tak oto wyjaśnia okoliczności, w jakich znalazł się poeta: „ (…) Polska w latach II wojny światowej szczyciła się mianem kraju bez kolaborantów. W odniesieniu do okupacji niemieckiej była to prawda, chociaż kolaboracji polityczno-instytucjonalnej nie było przede wszystkim dlatego, że – mocno rzecz upraszczając – nie życzyły jej sobie władze Trzeciej Rzeszy. Na Kresach Wschodnich natomiast w latach 1939-1941 występowały elementy daleko posuniętej współpracy z wrogiem, choć skala i nasilenie jej były niejednakowe w różnych okresach. Miejscem, w którym zjawiska te koncentrowały się jak w soczewce, był Lwów – największy ośrodek naukowy i kulturalny, a zarazem najliczniejsze skupisko ludności polskiej pod okupacją radziecką (…)”. Dalej autor pisze: „(…) Zaistnienie kolaboracji zależy jednak zarówno od polityki okupanta, jak i od postawy społeczeństwa. W polityce radzieckiej wobec Polaków na Kresach Wschodnich wyróżnić można dwa etapy. Pierwszy – do połowy 1940 r. – nie sprzyjał podejmowaniu szerszej współpracy z okupantem. W drugim takie postawy były przez władze radzieckie oczekiwane i promowane (…)”.

I tu najmocniejszy fragment książki: „ (…) Bardziej jeszcze widoczna niż komuniści była kolaborująca z okupantem grupa lewicowych pisarzy i poetów. Trudno ocenić, co skłaniało to środowisko do współpracy. Być może decydującym czynnikiem, kryjącym się za zakłamaną często motywacją ideową, była – poza konformizmem i oportunizmem – brutalna rzeczywistość, konieczność zdobycia środków utrzymania, co nie było łatwe w świecie zmonopolizowanym przez państwo jako jedynego pracodawcę. Znaczną część blisko współpracującego z okupantem środowiska literackiego stanowili «bieżeńcy» – uchodźcy z centralnej i zachodniej Polski, często pochodzenia żydowskiego. Na ich zachowania, prócz nadzwyczaj ciężkiej sytuacji materialnej, nie mogła nie wpłynąć perspektywa wysiedlenia w głąb Związku Radzieckiego lub otrzymania paszportu z paragrafem uniemożliwiającym pobyt we Lwowie. Niezwykle silnym impulsem do podejmowania współpracy był strach. O ile na obszarach okupowanych przez Trzecią Rzeszę strach miał wymuszać bierne zachowanie społeczeństwa, o tyle na terenach zajętych przez ZSRR miał on nie tylko łamać ducha oporu, ale również być bodźcem do aktywnego działania, okazywania pozytywnego stosunku do nowej władzy i jej reprezentantów. By być lojalnym obywatelem Generalnego Gubernatorstwa, wystarczyło początkowo na ogół powstrzymywać się od gestów i działań skierowanych przeciw «niemieckiemu dziełu odbudowy», pod okupacją radziecką nie wolno było być biernym, należało uczestniczyć w tworzeniu «lepszego i szczęśliwego jutra» (…)” – pisze Grzegorz Hryciuk.

„Bieżeńcy” Sternowie, pozostając we Lwowie, szybko odnajdują innych, nie tylko lewicujących poetów i pisarzy. Wśród nich między innymi znaną im z Warszawy Zuzannę Ginczankę (1917-44) – wspaniałą poetkę z orbity Skamandrytów, kolegę Anatola z gimnazjum i futurystę, Aleksandra Wata (1900-67), oraz recenzenta filmowego warszawskiego dziennika „Nasz Przegląd”, a teraz entuzjastę (!) wcielenia ziem polskich do sowieckiej Ukrainy, Adama Ważyka (1905-82). Poznają także pracującego w lwowskiej bibliotece Ossolineum Juliana Przybosia (1901-70) czy uciekiniera z niewoli niemieckiej, Adolfa Rudnickiego (1909-90). Wiele z tych postaci wchodzi w skład Komitetu Organizacyjnego Pisarzy Lwowskich zastępującego polski Związek Zawodowy Literatów. Wielu także 17 września 1940 roku, w rocznicę radzieckiej inwazji, wstąpi do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy, a niektórzy, jak Władysław Broniewski (1897-62), pod wpływem polskiej i radzieckiej działaczki socjalistycznej i komunistycznej, Wandy Wasilewskiej (1905-64), zaczną pisać do również do radzieckiej gadzinówki „Czerwony Sztandar” (wyjątkowo odrażającego periodyku, z niebywale parszywą redaktorką naczelną).

„(…) Straszna polska Hekubo!

Próżno w gruzach swej Troi

zwiesz ratunku przed zgubą –

zgubą twoją i twoich!...

 

Ten tłum tutaj śpi, marzy

i obrzuca się błotem.

Jestem pośród grabarzy,

co chcą zabić tęsknotę.

 

Jak robactwo – ukropem

swą wściekłością ich zalej!

Niech umilknie dziś Chopin,

niech nie trują nas żale! (…)”

 

(fragm. wiersza „Krwią i łzami” 1940.)

Można ze smutkiem stwierdzić, iż epizod lwowski polskich pisarzy i poetów pod okupacją radziecką z lat 1939-41 zdominowany jest kompromitującymi ich barwami, epizodu tego jednak nie sposób całkowicie i jednoznacznie przekreślić. Niektórzy heroicznie nie ulegają presji okupanta, jak dziennikarz i krytyk literacki, Ostap Ortwin (1876-1942), przedwojenny prezes Związku Pisarzy, który nie bierze udziału w tworzeniu nowego związku, a nawet kontynuuje działalność dawnej organizacji, przyjmując doń twórców niechętnych państwu sowieckiemu! Związek Ortwina działa niejawnie i, jak w swym debiucie „Żywi i umarli”, pisze Gustaw Herling-Grudziński (1919-2000): „(…) wystawiał zaświadczenia. Żaden policjant sowiecki, który sprawdzał dokumenty, nie mógł oczywiście wiedzieć, że istnieją dwa związki. Było to po rosyjsku napisane, podstemplowane i podpisane (…)” albo mają też inne doświadczenia – można powiedzieć „świeżo kapitalistyczne”, pasujące idealnie do przedwojennego prominenta kina – Anatola Sterna, u którego na los wpłynął nie tylko bagaż doświadczeń, ale także osobliwie rozumiany fart.

Otóż Stern po prostu nie ma okazji zapisać się do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy, gdyż 23 stycznia 1940 roku zostaje aresztowany (wraz z m.in. Władysławem Broniewskim, Aleksandrem Watem i Tadeuszem Peiperem (1891-1969)). Co stanowi przyczynę takiego obrotu spraw? Jak wspominają niektórzy, to Broniewski nie chce zostać koncesjonowanym „przywódcą” społeczności polskiej we Lwowie, w czym zastępuje go, a jakże (!) – Wanda Wasilewska. To wszystko nie uchodzi uwagi ani bolszewikom, ani nacjonalistom ukraińskim. Broniewski jest solą w oku okupanta i dlatego Stern w wyniku prowokacji w Klubie Polskim zostaje wraz z nim oraz grupą wyżej wspomnianych polskich literatów aresztowany przez NKWD pod zarzutem chuligaństwa. W lwowskim więzieniu „Brygidkach” przy ul. Kazimierzowskiej przebywa do końca września 1940 roku. W tym czasie Alicja zarabia na życie szyciem i cerowaniem, pomieszkując u coraz to innych lwowskich znajomych. Anatol dobrze wie, jak dostosować się do życia w celi. Ponad dwadzieścia lat temu na wileńskich Łukiszkach również spędził pół roku. Tyle że tamto było polskim więzieniem… i gdyby teraz w sowieckich kazamatach pozostał jeszcze kilka miesięcy, to w czerwcu 1941 roku, po rozpoczęciu niemieckiej inwazji na Związek Radziecki, rozstrzelano by go na rozkaz Berii, podobnie jak kilka tysięcy innych więźniów, których „nie opłacało” się ewakuować ze Lwowa.

Po wyjściu z więzienia Stern obejmuje funkcję kierownika Wydziału Teatrów Lwowskich Domu Kul­tury Ludowej, przy którym w pierwszej połowie 1941 roku, wraz z pisarzem i aktorem, Józefem Prutkowskim /Józef Nacht/ (1915-81), organi­zuje polskie Teatry Miniatur oraz Poezji i Satyry we Lwowie. Nie ulega wątpliwości, że te przybytki lżejszej muzy pełnią określone funkcje agitacyjne dla sowieckich władz Lwowa i wystawiane są w nich skecze oraz piosenki „przeniknięte szlachetną tendencją społeczną”, ale pomyślmy – czy gdyby obaj działali w Warszawie (Prutkowski także jest Żydem urodzonym w rumuńskim Aradzie) – mogliby prowadzić tam w 1941 roku polski teatr?

Akt szesnasty. „Już się widzę wkrótce w gniewie, na placówce w Kujbyszewie”

Ten cytat z poematu „Marchewka” urodzonego we Lwowie Mariana Hemara (1901-72), pasuje idealnie do nastroju z końca czerwca 1941 roku. Sternowie znów muszą uciekać – Hitler zaatakował Związek Radziecki. Lwów jest bombardowany przez Niemców od rana 22 czerwca, co powoduje rozgardiasz i panikę wśród Sowietów. Pociągami przygotowanymi do deportacji ludności ze Lwowa i okolicy, planowanej na 23 czerwca, pod pombardowaniem uciekają jednostki wojskowe, milicja, urzędnicy i ich rodziny.

Tydzień później do Lwowa najpierw wkracza ukraiński batalion Nachtigal, a jakiś czas po nim wojska niemieckie. Zaczynają się masowe zbrodnie na Żydach, których naziści maltretują i wykorzystują do porządkowania więzień zapełnionych zmasakrowanymi ciałami wymordowanych przez NKWD prawie 7 tysięcy więźniów politycznych. Wkroczenie armii niemieckiej zapoczątkuje również eksterminację ludności polskiej, czego dramatycznym interludium jest mord na profesorach lwowskich dokonany 4 lipca.

Alicja i Anatol Sternowie tego dnia docierają najpierw do oddalonego o ponad 700 km Woroneża, a następnie dalej do Kujbyszewa (obecnie i poprzednio Samara) nad Wołgą. W tym przemysłowym mieście o niezwykłej architekturze lokuje się szereg instytucji ewakuowanych z zagrożonej nadejściem wojsk niemieckich Moskwy i tymczasowo pełni ono niektóre funkcje stolicy ZSRR. Przenoszone są także placówki dyplomatyczne, a 30 lipca, po podpisaniu Układu Sikorski-Majski, w Samarze powstaje również ambasada rządu RP na uchodźctwie w ZSRR, którą obejmuje profesor Stanisław Kot (1885-1975) organizujący wszechstronną pomoc dla Polaków przybywających masowo do tworzącej się Armii Polskiej. Dzięki wstawiennictwu ambasadora Sternowi udaje się znaleźć posadę jednego z kierowników artystycznych Akademickiego Teatru Dramatycznego oraz pokój dla obojga w bajkowym budynku teatru nad brzegiem Wołgi. Radziecka dyrekcja tej sceny, obok swych repertuarowych spektakli, kilka razy umożliwia także wystawianie kabaretów i lekkich przedstawień w języku polskim dla wielu przebywających w Kujbyszewie Polaków. Alicja i Anatol Stern w tamtejszym mieście nie przebywają jednak długo, a kiedy wyjadą –  rozpocznie się tutaj budowa tajnego bunkra Stalina, betonowanego, na wypadek gdyby Niemcy zajęli Kreml… (bunkier można zwiedzać od 1990 roku i robi on  potężne wrażenie).

„ (…) Polskie mkną dywizjony

Nad germańską herezją

w dymach miast spopielonych…

A ty kwilisz poezjo!

 

Ach, rozedrzeć tę ciszę

z jej niemymi krzykami!...

Krwią i żółcią to piszę.

krwią, żółcią i łzami.”

 

(fragm. wiersza „Krwią i łzami” 1940.)

Akt siedemnasty. Znad Wołgi na Bliski Wschód

42-letni poeta pragnie wstąpić do formowanej pod Kujbyszewem Armii generała Władysława Andersa (1892-1970), ale po krótkim okresie „przyjaźni” polsko-radzieckiej zaczynają się problemy natury politycznej. Otóż jednym z głównych punktów spornych, które doprowadzają do sytuacji kryzysowych w czasie formowania Armii, staje się interpretacja definicji „obywatel polski”. Według władz polskich był nim (zgodnie z prawem międzynarodowym) każdy, kto przed 1 września 1939 roku posiadał obywatelstwo polskie. Natomiast według strony sowieckiej dotyczyło to jedynie osób narodowości polskiej. Kiedy więc towarzysze radzieccy próbują redefiniować pojęcie „obywatela polskiego” (obywatelstwo jest jednym z atrybutów suwerenności), pośrednio wycofując się w ten sposób z rozstrzygnięć układu Sikorski-Majski o unieważnieniu wszystkich porozumień niemiecko-sowieckich dotyczących Polski – polskie komisje rekrutacyjne, wbrew oporom sowieckim, przyjmują do oddziałów Armii Andersa konsekwentnie obywateli RP bez różnicy narodowości (oczywiście z wyjątkiem Niemców) – Polaków, Żydów, Ukraińców i Białorusinów. Zrozumiałym jest także fakt, że Anatol Stern, po wcieleniu do Armii, musi opuścić stanowisko w Teatrze. Alicji udaje się zatrudnić w jednym z sierocińców, w których zgromadziło się wiele tysięcy dzieci, najczęściej skrajnie wynędzniałych, w tym bardzo wiele sierot. W styczniu 1942 roku wraz z nimi żona Sterna uda się w długą drogę przez Taszkient do Aszchabadu. Odbywa się ona przy mrozach sięgających 50 stopni! Nowe tereny zakwaterowania zaproponowane przez Stalina okazały się tak fatalne pod względem klimatycznym dla polskich uchodźców, że w wyniku epidemii tyfusu umiera około 10 tys. żołnierzy i cywilów, wśród nich wiele dzieci. Te, które przetrwały docierają, do Persji skrajnie wycieńczone, chore i głodne. Tu spotykają jednak opiekuńczych Irańczyków oraz przedstawicieli rządów: polskiego i brytyjskiego. Stamtąd, już drogą morską, wskutek zabiegów organizacji żydowskich i za zgodą władz polskich docierają do Palestyny. (Szkoda że o tych faktach nie chce pamiętać partia rządząca obecnie III RP.) Tym sposobem Alicja Sternowa ucieka z ZSRR razem z prawie 1600 uchodźców żydowskich, w tym co najmniej 950 dzieci. Mimo świetnej przedwojennej kondycji – jest wyczerpana zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mniej szczęścia będzie miała jej rówieśniczka i także opiekunka osieroconych dzieci, z tym że polskich wygnańców – Hanka Ordonówna (1902-50), którą skutki trudnych warunków tułaczki i choroba płuc zabiją kilka lat później w Bejrucie…

Akt osiemnasty. Pod gwiazdami Wschodu

Głównym zajęciem Anatola Sterna, który wraz z Armią Andersa przez Pahlavi, Mosul,  Bagdad i Habaniję, jesienią 1942 roku dociera drogą lądową do Palestyny, pozostawała praca pisarza korpusowego (m.in. spisywania raportów i list zaopatrzenia ewakuowanej armii) oraz tworzenie wierszowanych monologów i ….piosenek.

Melodie bagdadzkie

„Powróćmy, jak za dawnych lat,

W zaczarowany bajek świat

Przy którym wszelki inny świat prawdziwy bladł…

Czyż nie jest to prawdziwy cud,

Że los twe życie znowuż splótł

Z miastami twych, już dawno zapomnianych, lat?...

I znowu Bagdad złotem lśni,

Jak za dziecięcych, barwnych dni,

Gdy cały świat otwierał ci

Zaczarowane swoje drzwi… (…)”

(fragm. sparafrazowanego przez Sterna tekstu Jerzego Jurandota do piosenki z muzyką Henryka Warsa, napisanego w przejeździe przez Bagdad z tomu „Inedita. Wiersze i piosenki z lat wojny”, kwiecień 1942.)

Widać wyraźnie, że w tego typu twórczości znikają różnice pomiędzy dziełem wybitnego poety, a utworem bezimiennym czy napisanym przez nieliterata. Jednak, kto w piosence „Maszeruje pluton”, w układzie słów i rymów takiej oto zwrotki:

„(…) Maszeruje pluton przez zielony las,

Pod hukiem granatów, pod ulewą gwiazd.

Wezmę ja karabin, pójdę z nimi wraz,

Pójdziemy do szturmu przez zielony las (…)

— rozpozna pióro Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-44), ten może nie będzie tak surowo oceniał „żołnierskiego wierszopisarstwa” Sterna dla towarzyszy broni.

Poecie udaje się na szczęście tworzyć również nie tylko poezję śpiewaną. Kilkanaście wierszy z tamtego okresu, ukaże się dopiero w 1956 roku w dziale zatytułowanym „Pod gwiazdami Wschodu” w zbiorze „Wierszy dawnych i nowych”. Nie da się jednak wykluczyć, iż część jego poezji z tego cyklu była publikowana w gazetkach wojskowych i jak choćby ten, mogła poprawiać nastroje żołnierzy:

Szecherezada

„Mógłbyś patrzeć latami i się nie napatrzysz

na ten kraj rozżarzony, na ten kraj bez cienia.

Wschód wyciąga rękę i woła: «Bakszysz, bakszysz!» –

woła z głodu i nędzy, i – z przyzwyczajenia.

 

Żółte garby wielbłądzie falują jak morze,

gwiazdy spadły na ziemię: światła Ramadanu…

i popękaną ziemię człowiek pługiem orze,

mamrocząc przekleństwa czy też werset Koranu.

 

Haszyszem nasycony zapadłeś w sen błogi:

lśnią piersi oliwkowe, dźwięczny śmiech dziewczęcy…

I stare, bezzębne próchno rozstawiwszy nogi

przeżywa wciąż swój romans przed lat dwóch tysięcy.”

 

(„Szecherezada” z działu „Pod gwiazdami Wschodu” 1942 w zbiorze „Wierszy dawnych i nowych”.)

Stern pisze także wiersze ku „pokrzepieniu serc”, przewidując w 1942 roku m.in. wybuchy dwóch powstań w Warszawie!

Miasto Warschau

„ (…) Jest miasto Warschau, jest miasto Warschau

i jest w tym mieście plac – Hitlerplatz.

Orkiestra niemiecka gra w nim marsza

i od kroków parademarsza drży plac.

 

Lecz nagle urwał, drżąc, pełen grozy,

dyrygent, z ręką wzniesioną ku górze,

bo oto głuchym echem eksplozji

zagrzmiały kroki widma w mundurze!

 

I już się plączą, miesza orkiestra,

strach wściekłą zgraję oprawców rozgania

i wali w bębny, dmie w trąby przestrach:

nad krajem płonie łuna powstania!... „

(fragm. wiersza „Miasto Warschau” z działu „Pod gwiazdami Wschodu” 1942 w zbiorze „Wierszy dawnych i nowych”.)

„(…) Choćbyśmy tak mieli bez końca

Wciąż błądzić po różnych krainach,

Będzie świecić polskie na słońce,

Będzie szumieć polska, jesienna leszczyna…

Swój kraj – i nie oddasz nikomu –

Aż przyjdzie znów chwila – doczekasz. I skarb swój przyniesiesz do domu. (...)"

 

(fragm. wiersza „Ona jest z nami” z tomu „Inedita. Wiersze i piosenki z lat wojny”, Habanija, kwiecień 1942.)

Andrzej K. Waśkiewicz tak ocenia wojenną twórczość poetycką Sterna: „(…) Moglibyśmy powiedzieć, że wojna zastała autora psychicznie na nią przygotowanym. Psychicznie i poetycko. Wiersze wojenne bowiem — jest to, jak się zdaje, cecha ogólniejsza, dotycząca całej formacji kulturowej, do której należał także autor «Anielskiego chama» — pisane były tak, jakby unieważnieniu uległ barwny fajerwerk lat dwudziestych. Jakby po prostu tamte rozwiązania zostały nagle zepchnięte do lamusa historii, reaktualizacji zaś uległy wzorce poezji emigracyjnej. Nie tej wielkiej, profetycznej, ale, przywołajmy to stwierdzenie, użytkowej. Zagrzewającej do walki, piętnującej wady emigracyjnej zbiorowości, dającej wyraz tęsknocie za utraconą ojczyzną (…)”.

Akt dziewiętnasty. W Palestynie

Na polski dom poeta będzie musiał poczekać jeszcze 6 lat. Na razie dachem nad głową dla niego pod koniec 1942 roku, staje się 150 tysięczny Tel Awiw-Jafa, podobnie jak dla kilku tysięcy cywilów oraz żołnierzy z Armii Andersa pochodzenia żydowskiego. Miasto prezentuje się przyjezdnym bardzo nowocześnie, choć gdzieniegdzie widać jeszcze ślady włoskich bombardowań lotniczych sprzed dwóch lat. Wielkie wrażenie może robić największe na świecie skupisko skąpanych w słońcu budynków zaprojektowanych w stylu modernizmu przez architektów kształcących się jeszcze przed 1933 rokiem w niemieckiej Uczelni Artystycznej Bauhaus (jak choćby urodzony w Jarosławiu Arieh Szaron (1900-84)). Alicji i Anatolowi Sternom te nowoczesne dzielnice Tel Awiwu przypominają niektóre wille na Saskiej Kępie w Warszawie, a w Brytyjskim Mandacie Palestyny czują się wreszcie bezpiecznie, choć Niemcy znów są bardzo blisko! Na szczęście niemiecki korpus ekspedycyjny Afrika Korps „Lisa pustyni” feldmarszałka Erwina Rommela (1891-1944), który prowadzi natarcie w Afryce Północnej w kierunku Kanału Sueskiego – zostaje dzięki znacznej przewadze aliantów wyparty wiosną 1943 roku z Afryki.

Na zdjęciu zrobionym w 1942 roku w Tel Awiwie, Alicja i Anatol Sternowie (w mundurze Armii Andersa), wyglądają o wiele poważniej niż uwiecznieni kilka lat wcześniej na plaży w Kazimierzu Dolnym. Szczególnie Alicja, tam jeszcze dziewczęca, dziś stateczna, ze starannie ułożoną fryzurą mięsistych fal, wysoko upiętych w koczek.

By pozostać w Palestynie, poeta musi zdezerterować z Armii Andersa, ale co ciekawe, nie grozi mu za to sąd wojenny! Otóż, o czym niewielu wie – skala dezercji żołnierzy pochodzenia żydowskiego z Armii Andersa podczas pobytu w mandatowej Palestynie jest zaskakująca: jej szeregi opuszcza ponad 3 tysiące żołnierzy z 6,5 tysiąca ogółem. Dezercje te do tego odbywają się za wiedzą i zgodą polskiego dowództwa: mianowicie oficerowie Andersa traktują lojalność uciekinierów po stronie Izraela jako chęć zakładania własnego państwa. Jak w swym artykule pisze Sylwester Strzyżewski, mogło to wyglądać tak:

„– Panie kapitanie, melduję, że jutro zdezerteruję!
–  W takim wypadku, żołnierzu, życzę powodzenia”.

Najsłynniejszym dezerterem stanie się absolwent prawa Uniwersytetu Warszawskiego, a potem kapral 5. Kresowej Dywizji Piechoty, Mieczysław Biegun. Da on się wkrótce poznać całemu światu, jako Menachem Begin (1913-92) – późniejszy premier Izraela w latach 1977-83 i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1978 roku. Anatol Stern znów jest cywilem i tym samym na kilka najbliższych lat kończy się jego wojenna tułaczka. Wraz z Alicją znajdują małe mieszkanie w Szóstej Dzielnicy Montefiore (hebr. מונטיפיורי), wówczas gęsto zabudowanej i zalewanej przez rzekę Ayalon (dziś w jej biegu poprowadzono autostradę).  W mieście spotykają Michała Waszyńskiego – a więc warszawski sąsiad i przyjaciel, z którym Stern nakręcił aż 11 filmów, żyje! Waszyński, wraz z byłym mężem Zuli Pogorzelskiej, Konradem Tomem (1887-1957), w filmie dokumentalnym „Dzieci” utrwala właśnie przemarsz wojsk Andersa na Bliski Wschód. Film przedstawia postać żołnierza, który co tydzień wysyła list do matki pozostałej w Kowlu, relacjonując jej bieżące wydarzenia. „Testamentem reżysera” nazwie ten obraz Samuel Blumenfeld w swej książce „Człowiek, który chciał być księciem. Michał Waszyński – życie barwniejsze niż film”, bowiem reżyser wówczas po raz jedyny wspomina o swoim rodzinnym mieście i do śmierci w 1965 roku będzie umiejętnie kreował własną tożsamość.

Anatol Stern o tułaczce z Polski przez ZSRR do Palestyny napisze obszernie w poemacie „Lata wojny” powstałym w 1945 roku, który mieści się niemal całkowicie w modelu postskamandryckim. „(…) W narracyjnych fragmentach „Lat wojny” nietrudno doszukać się inspiracji filmowych – ech eposów Eisensteina (…)” – pisze Andrzej K. Waśkiewicz w artykule „Irrealna gwiazda: o poezji Anatola Sterna”. Dalej czytamy: „W okresie gdy Majakowski jest niemalże oficjalnym wzorem, jego daw­ny admirator i tłumacz uczyni go wprawdzie swym przewodnikiem w poemacie «Lata wojny» (…), potem jednak unikać bę­dzie tych odwołań”.

„ (…)       POETA

Jakie ogromne robisz kroki.

Widać, że szeroko stąpałeś po świecie.

Jakie inne głosy słyszę.

Gdzie jesteśmy?

Rzeka pod lodem, drewniane domy –

              MAJAKOWSKI

To Kujbyszew (…)”

(fragm. poematu „Lata wojny”, Tel Aviv 1945.)

Tematyka wojenna znajduje także miejsce w dwóch powieściach Sterna napisanych w Palestynie, które zostały od razu przetłumaczone z rękopisu i wydane po hebrajsku — „Odpowiedzialność nazisty” (1944, po latach wydana w Polsce jako „Ludzie i syrena”) i „Żyd z Polski” (1946, znana jedynie we fragmentach zatytułowanych „Uczta w czasie dżumy”).

Stern dokonuje także scenicznej adaptacji jednej z części słynnej trylogii „Przed potopem – Trzy miasta” Szaloma Asza (urodzonego w Kutnie w 1880, zmarłego w 1957 w Londynie). Nosi ona tytuł „Warszawa”, a wystawiona została w trzech aktach w Tel Awiwie w 1944. Pisze także scenariusz sztuki „Ester i król Ahasver (Megillat Ester)”: feerię dramatyczno-komediową w 3 częściach, 12 odsłonach, z prologiem. Sztukę wystawia w 1944 roku Teatr Habima w Tel Avivie, a w 1961 roku Teatr Rozmaitości w Warszawie. Akcja rozgrywa się w Persji w 5 wieku p.n.e. Gdy żona Króla zostaje zamordowana, Esther (Żydówka) zostaje wybrana przez monarchę na kolejną małżonkę. Król stara się stłumić i pokonać kampanię nienawiści przeciwko Żydom rozpętaną przez jego ministra Hamana.

W 1943 roku Stern pisze również „Historię o żołnierzu. Poemat sceniczny” (na tle pomysłu C. F. Ramuza). Obok działalności literackiej oraz współpracy z czasopismem polonijnym wydawanym w latach 1944-47 „Biuletynie Wolnej Polski”– poeta w 1943 roku, wraz z Józefem Lejtesem (1901-83), z którym nakręcił wcześniej trzy filmy, tworzy także scenariusz do filmu dokumentalnego „Od Latrum do Gazzali” opisującego szlak bojowy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. To ostatni scenariusz filmowy Sterna, odtąd odda się tylko poezji i prozie.

 

Tuż przed końcem wojny, 10 kwietnia 1945 roku, United Press donosi, że „Ambasador polski w Waszyngtonie, Jan Ciechanowski, oświadczył, iż mimo uznania przez rząd Stanów Zjednoczonych Rządu Jedności Narodowej, nie odda on budynku Ambasady przedstawicielowi rządu warszawskiego”. Stern komentuje to zdarzenie w wierszu satyrycznym „Ballada o ambasadorze”:

„Czyny śpiewając te, muzo,

maskę gazową wpierw nadziej!...

To dzieje tego, co w gruzach

legł, jak Almanzor w Grenadzie.

 

Bronił się dzielnie jak lew,

ale wyparto go z hallu.

Polisman wpadł najpierw w gniew,

lecz on trwał mężnie na polu.

 

O recepcyjne salony

walka toczyła się dłużej.

Minister wył jak szalony:

„To jest zachodu przedmurze!”

 

Potem, w sypialni swej, znów

wzmógł groźny impet swej akcji:

„Nie dam wam skalać swych snów

o Polsce czarnej reakcji!...”

 

Był wzniosły, nieustraszony,

w odwrocie swym do piwnicy:

„Baterie win tych omszonych

nie dla was – o, bolszewicy!!”

 

Aż osaczono go tam,

gdzie skrył się w końcu – w klozecie…

Łkał: „To ostatnie, co mam!”

Tego mi nie odbierzecie!...”

 

Lecz gdy polismenów grono

wreszcie zgodziło się na to –

on heroizmem zapłonął:

„Nie – wolę zginąć za Stratton!...”

 

I gdy policjant tam wpadł,

by go obdarzyć swobodą,

ambasadora znikł ślad - -

gdyż spuścił sam siebie z wodą.”

Jak widać wojna i ucieczka z ZSRR z Armią Andersa nie odebrały poecie przedwojennych sympatii lewicowych, a Andrzej K. Waśkiewicz ocenia tę twórczość, jako „ (…) przeciętne wiersze satyryczne… Jest to jeden z najbardziej jałowych okresów jego twórczości (…)”. Polityczne nastawienie z tego okresu wiąże się także z planowaniem powrotu do komunistycznej teraz Warszawy, tym bardziej, że w Palestynie robi się niebezpiecznie.. Ujawniona świeżo tragedia Holocaustu przyspiesza starania międzynarodowe o stworzenie państwa żydowskiego, co jest związane z masową imigracją Żydów z Europy, którzy szybko zaczynają stanowić znaczną część ludności tego spornego regionu. Także w Tel Awiwie-Javie zaczyna robić się nie tylko ciasno, ale i niespokojnie. W 1947 roku Brytyjczycy, nie mogąc pogodzić sprzecznych roszczeń Arabów i Żydów do terytorium Palestyny, decydują się przekazać kwestię Palestyny ONZ, która przedstawia projekt podziału terenów na dwie części: żydowską i arabską, zakładający oddanie ponad połowy terytorium Palestyny państwu żydowskiemu (Izraelowi) oraz umiędzynarodowienie Jerozolimy. Doprowadza to do wybuchu walk między zwaśnionymi stronami, stąd Alicja i Anatol Sternowie zaczynają poważnie myśleć o powrocie do Polski Ludowej. Zimą 1948 roku poeta zdąży jeszcze napisać poemat dramatyczny „Krew i ziemia” zilustrowany w pierwodruku w „Dzienniku Literackim” w 1949 roku już w Polsce, zdjęciem z podpisem: „Tragedia Palestyny. Patrole arabskie na przedpolach Jerozolimy”.   

„ (…) ARAB

Dwa tylko na świecie są kraje…

ŻYD

Praca skończona. Resztę dzieci zrobią.

Weź owoce. Słodkie, czerwone, podobne są sercom.

ARAB

Ja z tobą!

ŻYD

Bracie!...

ARAB

Ja z tobą! Przeciwko mordercom!”

 

(fragm. poematu „Krew i ziemia”, Palestyna 1948.)

Dość krytycznie o wojennym okresie twórczości Sterna wypowiada się w swej analizie literackiej „Irrealna gwiazda: o poezji Anatola Sterna” Andrzej K. Waśkiewicz: „ (…) Sądzę, że nie będzie błędem, jeśli znaczną część twórczości Sterna z późnych lat czterdziestych i wczesnych pięćdziesiątych potraktujemy, po pierwsze, jako wypowiedzi uwarunkowane ówczesną sytuacją, po drugie zaś — jako dokumenty walki o prawo do istnienia. Jako świadectwo kryzysu talentu (podkr. A. Stern), także w papierach Sterna nie pozostały z tych lat utwory bardziej wartościowe od tych, które publikował (…)”.

Tyle że należy pamiętać, iż czas rozlewu krwi nie sprzyja sztuce, a wojna grozi wynaturzeniem poezji. „ (…) Wiersz, piosenka, słuchowisko, spektakl teatralny stanowią w równej mierze produkt warunków frontowych, jak i same stają się częścią uwarunkowań współokreślających rozwój wypadków na froncie. Ich sens instrumentalny nie ulega wątpliwości. Podczas wojny «nie w pieśni troska», pisał Władysław Broniewski (…)” – nadmienia Edward Balcerzan.

Akt dwudziesty. Z Bliskiego Wschodu do Polski Ludowej

Pod koniec lutego 1948 roku Sternowie opuszczają Palestynę, która gościła ich przez 6 lat, wypływając pustym statkiem do Włoch, powracającym po kolejne grupy żydowskich uciekinierów z Europy (W latach 1945–48 spośród około 250 tys. Żydów, którzy powrócili do Polski po wojnie, wyjechało około 150 tysięcy). Choć inni z Polski Ludowej uciekają, to Sternów ciągnie w odwrotnym kierunku, ku ojczyźnie opuszczonej tak nagle przed dziewięcioma laty. Wracają z nadzieją na stałą pracę (Stern otrzymuje zaproszenie od Przedsiębiorstwa „Film Polski”), możliwość tworzenia w języku polskim i mieszkania w Warszawie. Wiedzą dobrze, że dwa lata wcześniej do Polski powrócił Julian Tuwim (1894-1953), dziś chroniony, adorowany i uprzywilejowany przez nowe władze – okrzyknięty nawet poetą państwowym! Również Konstanty Ildefons Gałczyński (1905-53), po latach internowania w niemieckim stalagu – może tworzyć swoją wspaniałą poezję, której popularność ugruntuje zbiór „Zaczarowana dorożka” (1948). Do kraju już w 1945 roku wrócił także po długich wahaniach (związanych z więzieniem sowieckim i opublikowanymi w Palestynie antysowieckimi wierszami) Władysław Broniewski tworzący teraz poezję polityczno-propagandową! Znany im doskonale ze Lwowa Adam Ważyk (tak, ten sam, który pragnął, by polskie ziemie wcielić do sowieckiej Ukrainy!) – jest dzisiaj sekretarzem Związku Zawodowego Literatów Polskich, jednym z głównych propagatorów nadchodzącego socrealizmu i szarą eminencją literatury polskiej. Stern nie będzie ostatnim powracającym poetą, po nim w 1951 roku w Warszawie stawią się jeszcze Antoni Słonimski (1895-1976) oraz w 1955 roku Julian Przyboś.

Sternowie wracają przez wiosenne Włochy, tu ktoś robi im zdjęcie na dachu bazyliki św. Piotra w Rzymie: Alicja w jasnym kostiumie, z długimi włosami lekko opadającymi na ramiona, wygląda znacznie młodziej od swego męża, któremu przed pięćdziesiątką przybyło trochę kilogramów (a może to tylko optyczna wina garnituru typu zoot – z charakterystyczną za dużą marynarką i zbyt szerokimi spodniami z wysokim stanem). Ich podróży przez Włochy Anatol poświęci poemat „Wiosna w Italii” napisany w 1950 roku.

„(…) Płonie piękna róża,

zasadzona przez diabła w Watykanie.

Pachnie pięknie róża,

Za cały ogród stanie.

 

Tak, bo ten krzak roztacza woń dookoła!

Przenika wszędzie jego cierpki aromat.

Czyś to ty przed chwilą o zapach wołał?

Tej woni jest sala,

całe to muzeum,

bazylika,

cała sancta Roma! (…)”

 

(fragm. poematu „Wiosna w Italii”, Warszawa 1950.)

Z Rzymu przez Mediolan, już blisko do stolicy Francji:

La douce France

"Dzień dobry, Paryżu!

Niebieska tancerko,

wirująca w piruecie wieków!

Dzień dobry, gołębie!”

 

Geometria świateł. I wiatr ten sam,

wiatr w kamiennych pampasach.

Ostrzą dziobki o łby chimer Notre-Dame

trzepoczące gołębie Picassa. (…)”

 

(fragm. wiersza „La douce France” z tomu „Wiersze i poematy”, Warszawa 1956.)

 

Ostatnim przystankiem w Europie zachodniej podczas podróży powrotnej do Polski jest Bruksela:

 

„(…) Na Alberta świętą pamięć –

Kpimy sobie z mąk i z głodu!...

Ducha żadna moc nie złamie,

I nie złamie nic narodu!...”

 

(fragm. wiersza „Belgia” z tomu „Inedita. Wiersze i piosenki z lat wojny 1941-1968”.)

W poezji Sterna w okresie wojennym wyraźnie zauważamy proces „klasycznienia” jego utworów, którego nie można wiązać z wiekiem autora, ale ze skrajnymi zmianami społecznymi i literackimi. Przebiega on wyraźnie w dwóch fazach, pierwsza z nich przypada na początek lat czterdziestych, druga na przełom czterdziestych i pięćdziesiątych. Pomijając uwarunkowania, można śmiało zauważyć pomijanie doświadczeń poezji lat dwudziestych i w przypadku Sterna – szczątkowo trzydziestych, ze zwróceniem się do potocznych doświadczeń i równie ku konwencjonalnej stylistyce. 

Kiedy 14 maja 1948 roku państwo Izrael ogłasza swoją niepodległość, Alicja i Anatol Sternowie są już od miesiąca w ukochanej Warszawie. Mieście zszarganym okupacją, powstaniami, śladzie po polskiej stolicy, znaczonym szesnastoma milionami ton gruzu, skrupulatnie usuwanymi w miejsce budowanej właśnie trasy W-Z czy powstającego w ekspresowym tempie osiedla na Mariensztacie. Na swoje nowe mieszkanie będą musieli trochę poczekać…, ale o tym i zaskakująco niemiłym przyjęciu poety przez ludową władzę, przeczytać będzie można już w kolejnym numerze „Menażerii” i ostatnich aktach portretu Anatola Sterna.

Przy tworzeniu tekstu wykorzystano publikacje:

Anatol Stern, „Wiersze zebrane”, t. 1-2, opr. Andrzej K. Waśkiewicz, Warszawa 1985.

K. K. Baczyński, „Utwory zebrane”, opr. A. Kmita-Piorunowa i K. Wyka, t.2, Kraków 1970, s. 568.

Edward Balcerzan, „Poezja wobec wojny: strategia uczestnika”,[w:] „Pamiętnik Literacki”, Warszawa 1976.

Samuel Blumenfeld, „Człowiek, który chciał być księciem. Michał Waszyński – życie barwniejsze niż film”, przeł. Maria Żurowska, Warszawa 2008.

Norman Davies, „Szlak Nadziei. Armia Andersa: marsz przez trzy kontynenty”, Warszawa 2015.

Gustaw Herling-Grudziński, „Żywi i umarli”, Lublin 1990.

Grzegorz Hryciuk, „Polacy we Lwowie 1939-1944. Życie codzienne”, Warszawa 2000.

Ryszard LÖW, „Literatura polska w przekładach hebrajskich”, Izrael 2000.

Sylwester Strzyżewski, „Dezercje Żydów z Armii Andersa w świetle dokumentów Instytutu Polskiego i Muzeum im. Władysława Sikorskiego w Londynie” [w:] „Zeszyty Naukowe” WSOWL, nr 3(165), Warszawa  2012.

Andrzej K. Waśkiewicz, „Irrealna gwiazda: o poezji Anatola Sterna”, Warszawa 1979.

 

 

 

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry