Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

A piękno świeci w ciemności

Autor tekstu: Kajetan Giziński
21.12.2017

„A piękno świeci w ciemności” to wywiad-rzeka przeprowadzony przez panią redaktor czasopisma „Więź” z biskupem pomocniczym archidiecezji warszawskiej. Czytałem go z wielką przyjemnością z wielu powodów, które skłoniły mnie do napisania recenzji. Na samym początku należy podkreślić, że ze spotkania wyniknął prawdziwy dialog. Ewa Kiedio, z wykształcenia polonistka, od lat zainteresowana jednak na równi sztuką, wykazała się w rozmowie dużą wiedzą w tej dziedzinie. Pytania wypływały naturalnie, nie odczułem w żadnym miejscu zgrzytu częstego w tego typu publikacjach, wynikającego z niezgodności opinii czy też po prostu nieumiejętności prowadzenia wywiadu. Chyba każdy dziennikarz przyzna, że nie można niczego z góry zakładać i każda kolejna rozmowa jest wyzwaniem.

Kiedio wybrnęła z naprawdę trudnego zadania dzięki precyzyjnemu przygotowaniu. Rozmówca nie był prosty, ponieważ Michał Janocha jest doktorem habilitowanym historii sztuki z tytułem profesora nadzwyczajnego UKSW, współredaktorem tamtejszej „Series Byzantina” oraz wykładowcą w Instytucie Badań Interdyscyplinarnych „Artes Liberales”. Pozytywnie zaskoczyło mnie bardzo metodyczne budowanie treści, która stopniowo wynikała w trakcie rozmowy. Całość przyjęła dzięki temu spójną, trójdzielną strukturę rozdziałów: 1. Sztuka i piękno 2. Sztuka ikony 3. Sztuka w Kościele zachodnim. Lekturę ułatwiają dodatkowo mniejsze podrozdziały, przez co można łatwo namierzyć poszukiwany fragment. Blok tekstu przedzielają całostronicowe, barwne ilustracje w dobrej jakości, pomimo że zostały wydrukowane na surowym papierze. Od strony technicznej dodatkową zaletą jest coraz rzadziej spotykany szyty grzbiet oraz solidna, sztywna okładka. Po otwarciu dodatkowy walor stanowi celnie dobrana wyklejka.Tak jak oczekiwałem już po tytule publikacji, poruszone zostały kluczowe problemy sztuki sakralnej, ale - co ważne - nie tylko. Pierwszy rozdział w zwięzły sposób wprowadza w zawiłą problematykę piękna, której patronem jest nieprzerwanie od XIX wieku Fiodor Dostojewski. Rozpoczęcie wywiadu właśnie od powiedzenia księcia Lwa Myszkina z powieści „Idiota” nie było zabiegiem marketingowym, lecz wyrazem autentycznej wiary obu autorów w siłę sprawczą rzeczonego piękna. Stąd poprzez grecką tradycję kalokagatii, głęboko zakorzenioną w tradycji wschodniej, rozmówcy dotarli do sztuki ikony. Wstępne omówienie nierozerwalności triady platońskiej wraz z diabelskim aspektem piękna pozornego miało tu kluczową rolę, ponieważ bez tej bazy nie można analizować tak różnorodnych obliczy współczesnej sztuki sakralnej i powstałej z inspiracji religijnej.

W drugim rozdziale, jak również spodziewałem się, przywołany został Jerzy Nowosielski. Został jednak przedstawiony w zupełnie innym świetle niż mogłem podejrzewać. Biskup Janocha odniósł się bowiem do artysty z chrześcijańską, ale przede wszystkim ludzką mądrością, dostrzegając problemy, z jakimi się ten borykał, unikając jednak oceny człowieka. Niestety, zazwyczaj zasada „kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień” kończy się niezbyt dobrze… Równie imponujące i odważne w ustach osoby sprawującej poważne funkcje są słowa dotyczące tworzenia i odbioru ikon przez osoby wierzące oraz niewierzące. Za sprawą głębokiej wiedzy na temat specyfiki zarówno zachodniej, jak i wschodniej duchowości, która na szczęście jest dziś już lepiej znana niż jeszcze kilka lat temu, skutecznie podpytywany Janocha dotarł do najistotniejszych punktów wspólnych obu kościołów oraz podkreślił, co dla mnie szczególnie ważne, ich komplementarność. Dociekliwy czytelnik poza opiniami Janochy i Kiedio znajdzie znaczną liczbę odwołań, dzięki którym będzie mógł poszerzyć informacje z całkiem szerokiego zakresu tematycznego. Tym bardziej należy docenić solidność pracy, biorąc pod uwagę stosunkowo niedużą objętość. Postawiona jako punkt wyjścia twórczość Nowosielskiego stała się dalej słusznym powodem do dyskusji o dzisiejszej ikonie. Przyniosła wiele ciekawych wątków i okazała się zdecydowanie bardziej wyważona w ocenach od przytoczonych autorów prawosławnych.


W ostatnim rozdziale zachwyciło mnie wręcz zrozumienie, jakiego dotąd nie spotkałem ze strony duchownych, dla sztuki abstrakcyjnej. Biskup Janocha odrzucił możliwość samodzielnego jej funkcjonowania w przestrzeni sakralnej, dokładnie określając powód: brak tajemnicy Wcielenia. Z drugiej zaś strony jego opinia odległa jest od radykalizmu Evdokimova straszącego przepastną otchłanią abstrakcji. Podkreślił jej znaczenie dla kształtowania formy artystycznej, ale także docenił jej walory medytacyjne, a nawet modlitewne jako sztuki religijnej. Bardzo zdziwiło mnie natomiast jego jednoznacznie pozytywne stanowisko wobec sztuki po soborze trydenckim, która moim zdaniem nie przyniosła wcale odnowy religijnej, lecz jedynie pogłębiła rozłam między twórczością świecką a religijną. Trudno też pojąć jednoczesny sentyment do sztuki barokowej oraz ikony, które stanowią całkowite przeciwieństwo. Wybujałość, wręcz ekstrawagancję dekoracji XVII wieku od zawsze kojarzę bowiem z zaprzeczeniem skromności, która powinna cechować chrześcijanina, ale także swoistej intymności, której oczekuję od dzieł sakralnych. Iluzjonizm mnożący kolejne spiętrzenia głębi jest bowiem jedynie artystyczną grą, niewnoszącą nic do religijnej wymowy dzieła. Dokładnie na drugim biegunie znajduje się ikonowa konstrukcja przestrzeni, zwana perspektywą odwróconą, która w ujęciu symbolicznym nabiera niesłychanej mocy, na wiele sposobów wspierając treść. Być może brak mi wiedzy, aby właściwie ocenić te zjawiska. Nie ulega jednak wątpliwości, jak ujął to Janocha, że malarstwo ikonowe, przeżywające dziś prawdziwy rozkwit, może przynieść równie ogromne korzyści dla obu kościołów – wschodniego i zachodniego. Po rozwinięciu wątku przez Ewę Kiedio Janocha przyznał jednak, że ma do baroku ambiwalentny stosunek przez jego teatralność i powierzchowność, a przywiązanie do niego wynika z niezwykle głębokiego zakorzenienia w polskiej kulturze. W podobnym, antropologicznym tonie ujął potrzebę bogactwa sztuki w krajach ubogich oraz ascetycznej w dostatnich.

Pomijając osobiste opinie, które mogą być najróżniejsze, książka przynosi z całą pewnością warty uwagi dialog, który potraktowałbym jako przyczynek do szerszej dyskusji. Co prawda pojawiały się już podobne próby, m.in. głośna konferencja w Rogóżnie z 1984 r. oraz opublikowana po pięciu latach książka w Znaku, jednak nadal brakuje w tym zestawieniu dobrze zorientowanych w problematyce artystycznej osób duchownych, które mogłyby pełnić funkcję mediatorów. Na domiar złego sam biskup Janocha twierdzi, że wolność proboszczów gospodarujących kościołami jest na tyle duża, że uniemożliwia kontrolę właściwego ciała, jakim są rady architektoniczno-artystyczne przy kuriach. Nie pozostaje więc nic innego, jak mieć nadzieję, że rozszerzona w końcu edukacja artystyczna w seminariach przyniesie w przyszłości skutki.

Polecam wszystkim zainteresowanym sztuką sakralną i religijną oraz poszukującym rzetelnej wiedzy. Książka zdecydowanie spełniła wszystkie moje oczekiwania, a nie były one małe. Dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie potrzebujący takiej sztuki oraz że można o niej swobodnie rozmawiać.

 

M. Janocha, E. Kiedio, „A piękno świeci w ciemności. Z biskupem Michałem Janochą rozmawia Ewa Kiedio”, Biblioteka „Więzi” t. 332, Więź, Warszawa 2017.

 

 

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry