Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

„Zielona rewolucja” Ralfa Fücksa, czyli dużo o ekologii, ale na końcu i tak wychodzi na to, że jednak o Polsce

Autor tekstu: Rafał Derda
14.08.2016

Ralf Fücks to znacząca postać w życiu społecznym naszych zachodnich sąsiadów. W latach dziewięćdziesiątych był burmistrzem Bremy z ramienia Zielonych, a obecnie pełni funkcję prezesa Fundacji im. Heinricha Bölla, jednej z najbardziej opiniotwórczych instytucji intelektualnych europejskiej lewicy1. Wydana ostatnio przez Instytut Wydawniczy Książka i Prasa „Zielona rewolucja” jest jego najświeższą książką, w której podejmuje temat jak najbardziej aktualny, a może nawet naglący, to jest degradacja środowiska naturalnego. Pozycja ta jest dosyć obszerna (prawie czterysta stron) oraz solidnie poparta materiałami źródłowymi (292 przypisy odsyłające do innych książek lub stron internetowych). Punktem wyjścia dla rozważań autora jest stwierdzenie, że geologicznie weszliśmy już w epokę antropocenu2, czyli momentu, w którym to nasz gatunek jest najważniejszym czynnikiem zmieniającym funkcjonowanie natury, czynnikiem zmieniającym to funkcjonowanie w sposób jednoznacznie negatywny. Przytaczane przez Fücksa liczby, które mają potwierdzić powyższą tezę, nie napawają optymizmem. Pierwszy przykład z brzegu. W 2011 roku światowa emisja dwutlenku węgla wyniosła 34 miliardy ton, podczas gdy maksymalna ilość wspomnianego związku chemicznego, który może wchłonąć nasza atmosfera bez katastrofalnych skutków ekologicznych wynosi około 840 miliardów ton. Łatwo obliczyć, że w przeciągu 25 lat dojdziemy do granicy, za którą globalne ocieplenie o skali od 4 do 6 stopni stanie się faktem. Inne dane, np. te dotyczące degradacji środowiska w krajach trzeciego świata, są jeszcze bardziej niepokojące.

Mimo że z pozoru może to tak wyglądać, „Zielona rewolucja” nie jest kolejnym pesymistycznym raportem wzywającym do konsumpcyjnej ascezy w imię ocalenia ekosystemu. Wprost przeciwnie. Autor stanowczo neguje wnioski raportu Klubu Rzymskiego3, dosyć rygorystycznie określającego granice wykorzystania zasobów naturalnych przez człowieka. Można się w związku z tym zapytać: jeżeli nie zaciskanie pasa, to co? Fücks również stawia sobie to pytanie, wiedząc jednocześnie, że nie ma na to prostej odpowiedzi. W zamian proponuje nam kompleksową propozycję szeregu zmian, które nie zachwiałyby dzisiejszą gospodarką, a jednocześnie wyprowadziłyby nas z ekologicznego impasu.

W książce skupia się na trzech najbardziej zagrażających Ziemi dziedzinach aktywności ludzkiej, tj. rolnictwie przemysłowym, samym przemyśle, zwłaszcza tych jego gałęziach, które opierają się na paliwach kopalnych oraz rozroście miast. Każdy z tych problemów analizowany jest bardzo dokładnie, autor pokazuje różnorakie aspekty poruszanych kwestii. Jeżeli mówimy o zmianach w rolnictwie, to otrzymujemy odpowiedni zasób informacji, od wskaźników wzrostu wydajności na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat do liczb dotyczących wpływu uprawy oleju palmowego na zanikanie lasów tropikalnych w Indonezji. Gdy mówimy o paliwach kopalnych, to dostajemy dokładną analizę wspomnianego już raportu Klubu Rzymskiego oraz dane na temat wpływu wydobycia gazu łupkowego w Ameryce Północnej na cały rynek energetyczny. Główną ideą, motywem spajającym poszczególne części jest pomysł połączenia wzrostu gospodarczego z inwestycjami w zielone technologie. Skierowanie nurtu konsumeryzmu w stronę bardziej ekologicznie świadomej produkcji połączonej z równie świadomymi, pro-ekologicznymi wyborami samych konsumentów ma być skutecznym remedium na degradację środowiska naturalnego. Problem rolnictwa przemysłowego miałoby rozwiązać urban farming4 oraz nowoczesne szklarnie z zamkniętym obiegiem wody i energii. Przemysł da się skłonić do innowacji zwiększonym i bardziej rygorystycznie egzekwowanym podatkiem od emisji dwutlenku węgla. Negatywnym skutkom rozrostu miast zaradzić miałoby budownictwo ekologiczne oraz zmiana sposobu życia nowego mieszczaństwa (ograniczenie spożycia mięsa, car sharing itp.). Każde z rozwiązań jest elegancko powiązane z następnym, na przykład większa liczba wegetarian wymusza pozytywne zmiany w rolnictwie, fundusze z carbon tax można wykorzystać do projektów podnoszących świadomość ekologiczną w krajach trzeciego świata, a urban farming stosowałoby rozwiązania redukujące uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery. Gdy czyta się „Zieloną rewolucję”, proponowane przez autora zmiany naprawdę wydają się wykonalne.

A potem następuje zderzenie z rzeczywistością i człowiek uświadamia sobie, że to, co za Odrą jest traktowane jako całkiem sensowny scenariusz rozwoju społecznego i ekonomicznego, w Polsce jest uznawane za literaturę science-fiction. Obecny minister środowiska jest jednocześnie zapalanym myśliwym, co w Unii Europejskiej stanowi ewenement5. O jego decyzjach w sprawie Puszczy Białowieskiej nie będę wspominać, ponieważ ta kwestia jest tak znana, że nawet „Guardian”6 niedawno umieścił informację na ten temat na swojej stronie. Rządząca partia forsuje tzw. ustawę wiatrakową, która nakazuje zachowanie odległości co najmniej 10-krotności wysokości wiatraka7. Skutecznie blokuje to powstanie nowych farm wiatrakowych, czystego i efektywnego źródła energii. Wycofuje się reklamy dotyczące segregowania śmieci, ponieważ osoba tam występująca to osoba homoseksualna8. Polityka historyczna obecnego rządu tworzy z Polski skansen ideologiczny, zaś jego polityka dotycząca środowiska naturalnego sprawia, że nasz kraj staje się skansenem ekologiczno-energetycznym, anty-zieloną wyspą absurdu, gdzie oznaką patriotyzmu jest stosowanie węgla bez dbania o jakąkolwiek przyszłą energetyczną alternatywę, na złość „lewakom” wolno wyrzucać w lesie śmieci, a drzewa w mieście traktowane są jako element wywrotowy9. Po lekturze „Zielonej rewolucji” poczułem się mocno podniesiony na duchu. Wystarczyło jednak trochę poczytać lokalną prasę, by zapał wygasł.

 

 

Ralf Fücks, Zielona rewolucja

Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, 2016

Seria: Biblioteka alternatyw ekonomicznych Le Monde Diplomatique i Kwartalnika Nauk o Przedsiębiorstwie.

 

9 http://www.cda.pl/video/103208b8 – gdyby to nie było takie smutne, to byłoby naprawdę, naprawdę śmieszne.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry