Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

Obrazki z życia Don Kichota

Autor tekstu: Marek Rozpłoch
01.06.2015

Wybierając narrację pierwszoosobową i udzielając za jej sprawą głosu samemu Jacquesowi Dezie, sam Javier Marías z lekka się ukrył, zatem za wszystko, co trąci pretensjonalnością lub niedoskonałością języka literackiego (choć tu może jeszcze dochodzić niedoskonałość tłumaczenia – ale w nią wątpię, czuje się bowiem ogromną rzetelność i umiejętność głębokiego zanurzenia w tłumaczonej materii), on sam nie bierze odpowiedzialności. Więc gdzie indziej trzeba szukać samego Maríasa – staje się nade wszystko konstruktorem postaci Dezy-narratora i jej relacji z postacią Dezy stworzoną przez ową pierwszoosobową narrację.

Mimo sporych rozmiarów dzieła koncentrujemy się na kilku zaledwie kluczowych scenach. A wydaje mi się, że istotą każdej z tych scen jest nie akcja, lecz obraz. Pojawiają się też w dość osobliwy sposób na stronach „Twojej twarzy jutro” ilustrujące tekst obrazy i zdjęcia – i najczęściej są one jeszcze w samym tekście opisywane – tak, jakby miały być dodatkowymi punktami zaczepienia, wskazówkami. Zatem generalnie – obrazy różnej maści i różnej objętości stają się punktami odniesienia, wokół których wszystko się toczy. Ale czy to wszystko, co ma się „toczyć”, nie jest też jedynie sumą obrazów i ewentualnie wzajemnych relacji między wszystkimi obrazami? Chyba jest jeszcze jakaś nadwyżka, coś się jednak wydarza, coś w końcu przez te setki stron Deza robi, coś się z nim dzieje... Każdy obraz kryje w sobie osobny mały bądź duży dramat, historię – jednak te unaoczniają się w pełni właśnie w danym konkretnym obrazie, taki zaklęty krąg. Obrazy układają się w wewnętrzną galerię emocjonalnych – a zarazem pełnych najróżniejszych nawiązań do kultury – odniesień Dezy do własnych relacji z rzeczywistością.

Przez co dostajemy jego pełen portret – jak na (zważywszy na podobieństwa) alter ego Maríasa trzeba przyznać, że został Deza potraktowany dość bezlitośnie – prawie jak w jednej z kluczowych scen De la Garza. Prawie – albowiem czuć jakąś głęboką sympatię (która w przypadku De la Garzy była tylko śladowa...) do porywów współczesnej donkiszoterii, z drugiej strony do nierzadkich przejawów małoduszności i wspomnianych już (lekkich, ale jednak) ułomności języka pisanego.

Całość dzieła – mimo pewnych mych zwątpień w trakcie wyjątkowo długiej lektury i ciągłej dyskusji z sobą – wydaje mi się wyśmienita, momentami wręcz porywająca. Dająca przyjemność nie tylko czysto estetyczną – ale zmuszająca też do zastanowienia się, na ile Marías chciał stworzyć jakiś bardziej uogólniony obraz współczesności – najeżonej całą masą najciemniejszych zakamarków – i współczesnego intelektualisty, który wobec tych zakamarków staje niczym bezradne dziecko. Zważywszy na to, że ta bezradność nie wynika z bezsilności, tylko z zaniechania – zasklepienia się we własnym świecie, swojej własnej galerii obrazków z życia, kultury i popkultury – można tę książkę potraktować jako oskarżenie.

 

 

„Twoja twarz jutro”, t. 1-3

Javier Marías

Wydawnictwo Sonia Draga

2010, 2011, 2013

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry