Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

Owady losu trafiają celnie

Autor tekstu: Daria Danuta Lisiecka
02.07.2022

Czytam od jakiegoś czasu głównie literaturę ukraińską. Niezobowiązujące i sukcesywne niegdyś  poznawanie tej twórczości, w obliczu wojny, stało się dla mnie zobowiązujące, dobrowolnie obowiązkowe i intensywne.

 

Wyjątkowo interesująca, różnorodna, odzwierciedlająca osobowości autorek, szczera, trafiająca w sedno spraw, wydaje mi się poezja ukraińskich poetek, co jest w dużej mierze zasługą jej genialnej, empatycznej tłumaczki, Anety Kamińskiej. Za jej sprawą bliskie stały mi się zarówno Lubow Jakymczuk („Morele Donbasu”), Julija Stachiwska („Wszystkie możliwe rzeczy”), Iryna Szuwałowa (cykl „Kijów Nankin”), jak i niedawno wydana w tomie pod znamiennym tytułem „Nikt nas tu nie zna i my nikogo”, Kateryna Kałytko czy wyróżniająca się oryginalną poetyką  malarka i pisarka Emma Andijewska („Atrakcje z orbitami i bez”).

 

Czytajcie poezję ukraińskich poetek, nie pożałujecie a doradzam to z głębi własnego czytelniczego doświadczenia i niegasnącej fascynacji.

 

 

A gdy odkładam tę lekturę, zdarza mi się czasem trafić na świeżo przełożone (Tomasz Pindel) czyste złoto z obszaru Ameryki Łacińskiej, jakim okazuje się powieść „Kramp” chilijskiej autorki Marii José Ferrady.

 

W jakim tonie opowiadany jest świat przedstawiony w tej niewielkiej objętościowo powieści warto się  przekonać, przytaczając próbkę narracji:

„Kiedy miałam siedem lat (był to wiosenny dzień, wiem, bo mój umysł konsekwentnie nasyca to wspomnienie żółtym światłem), po raz pierwszy usłyszałam historię lądowania na Księżycu i płynący z niej morał: kiedy ma się porządnie wypucowane buty oraz stosowny strój, wszystko jest możliwe. D. dodał też (pewnie żeby mnie ostrzec przed prawdziwą naturą życia), że potrzebna jest także odrobina szczęścia. Tego samego popołudnia wyszczotkowałam lakierki, założyłam zieloną sukienkę, do której dopasowałem zielone skarpetki postanowiłam zostać pomocnicą D.

Wyszłam na podwórko, zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się dymem. Ukradłam tego papierosa z paczki D., kiedy wieczorem, jak zwykle, zasnął, paląc przed telewizorem.” (s.19.)

 

Powieść Ferrady jest zwięzła, a jej język wyjątkowo precyzyjny. Rozdziały liczą przeważnie jedną stronę lub kilka akapitów. Zadziwiające, że w utworze o tak niewielkiej objętości, można pomieścić tyle światów. Jest tu środowisko komiwojażerów i jego zwyczaje, historia rodziny, w której jedna osoba nie może wydobyć się z traumy, niebezpieczne wyprawy fotograficzne w poszukiwaniu śladów zaginionych bez wieści w czasach dyktatury Pinocheta, życie dziecka w świecie dorosłych, którzy mają problemy z sobą, relacja z powrotu do miejsc, które po latach straciły na znaczeniu i urodzie, przestały czarować, o układaniu sobie życia przeciętego interwencją „owadów losu”.

 

M., bohaterka powieści wędruje z D. (ojcem), komiwojażerem, sprzedającym narzędzia firmy Kramp, po chilijskiej prowincji. Dziecko, jak się okazuje, stanowi dość dobry wabik, zmiękcza serca nabywców, pozwala egzystować ojcu dziewczynki bez strat. M. poznaje smutek i gorycz wędrownych sprzedawców, ich opowieści snute w kawiarniach i przydrożnych hotelach, zakurzony i fascynujący świat poboczy. Tymczasem matka M. tkwi w depresyjnym smutku, którego przyczyny nikt zdaje się nie znać. Tak dzieje się do czasu, gdy D. i M. spotykają na drodze E., „fotografa duchów”. E. także przemierza chilijskie boczne drogi i zapomniane miasteczka, jego celem jest jednak docieranie do miejsc, gdzie mogły odbywać się egzekucje i utrwalanie tych śladów na fotografiach, przywracanie pamięci zaginionym i zapomnianym. E., zaproszony do domu rodzinnego dziewczynki, okazuje się znajomym jej matki, zna przyczynę jej traumy, którą było zniknięcie i śmierć jej narzeczonego z czasów studenckich. Za sprawą E., pogodna opowieść z życia prowincjonalnych komiwojażerów i jednej dziewczynki, staje się tragiczna, otwiera szczelinę, przez którą do życia bohaterów wkraczają „owady losu”. Czym są? Według M. nie stanowią określonego gatunku, a mają umiejętność precyzyjnego siadania w miejscu, gdzie życie nabiera nowego biegu, a człowiek musi zadecydować, jaki kierunek ma ono obrać, „to ułamek tak drobny, że starczy go tylko na lot owada. Owada, który tym ruchem już na zawsze dzieli życie na dwie połowy” (s.103), a owady losy trafiają zazwyczaj celnie.

 

Działania E. są niedopuszczalne w czasach srogiego reżimu, niewygodne władzy, zakazane, dlatego E. jest tropiony przez skrytobójców, a M. stanie się świadkiem jego śmierci. Tragedia, której tak bliska była córka, obudzi z odrętwienia matkę, która będzie odtąd zdolna do działania i odmiany życia. Odtąd życie M., biegło będzie już przy matce, daleko od produktów firmy Kramp. Ojciec zostanie na poboczu i choć popyt na wyroby, które oferuje, staje się coraz mniejszy, nadal trzymał się będzie komiwojażerskich ścieżek. Gdy córka i ojciec spotkają się po latach i wyruszą w sentymentalną podróż starym szlakiem, okaże się, że nie ma powrotu, że wszystko jest inne, nędzniejsze i uboższe, a może tylko prawdziwie ujrzane z perspektywy osoby dorosłej.

 

„Kramp” Ferrady to zarazem opowieść drogi i historia inicjacyjna, o wędrowaniu dosłownym i wędrówce przez życie, o dorastaniu i o bólu, który jest wpisany w te procesy. Czyta się ją jednym tchem, nie przestając się dziwić, ile treści może zawierać tak niewielka forma, podziwiając każde zdanie.

 

Maria José Ferrada, Kramp,  przeł. Tomasz Pindel, Claroscuro, Warszawa 2022

 

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry