Wyszukiwanie

:

Treść strony

Muzyka

Winyl roku

Ilustracja: Domena publiczna
21.01.2019

I tak kolejny rok zleciał jak z bicza strzelił. Aaaaale tam… mówię Wam, zaraz Wielkanoc, Boże Ciało, wakacje, Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie i znowu Sylwester.

Jakoś wydawało mi się, że nie było wielu płyt w tym roku i siadając do niniejszego zestawienia miałem raczej niskie oczekiwania. Jednakże rok 2018 był dla rynku muzycznego dosyć ciekawy. Winyle wciąż są na topie, a ich sprzedaż wzrosła o 12% , kończąc rok wynikiem prawie 10 milionów sprzedanych krążków w samych tylko Stanach. Najlepiej sprzedawały się klasyki takie jak ”Rumours” Fleetwood Mac, ”Nevermind” Nirvany czy ”Abbey Road” Beatlesów. W Polsce podobnie i czarno na białym widać, że Biedronka zmieniła trochę to zestawienie, bo wiele tytułów z „Top 10” można była znaleźć właśnie tam, pomiędzy pomidorami a Domestosem. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo jestem zadowolony z takiego obrotu spraw. Pojawiło się również kilka nowości, o których chciałbym opowiedzieć trochę bliżej.

Lao Che jest niezmiennie najciekawszym projektem na polskiej scenie niezależnej. Od kilku albumów Spięty udowadnia bez większego trudu, że jest jednym z najlepszych polskich tekściarzy XXI wieku. „Wiedza o Społeczeństwie” znowu zawiera wiele nawiązań do polityki, w sposób zabawny, choć bezlitosny wypomina błędy nie tylko partii rządzącej, ale i nam, jako społeczeństwu. „Uchodźcą jestem, zmuszony uchodzić jestem, za kogoś, kim nie jestem”. Muzycznie również niezmiennie wybitna mikstura elektroniki, rocka, jazzu i reagge. Każda kolejna płyta jest trochę lepsza od poprzedniej i do póki trend się ten nie zmieni (a z logicznego punktu widzenia chyba musi, bo nie można nagrywać coraz lepszych płyt) Lao Che będzie moim osobistym faworytem każdego zestawienia. Album został wydany przez ”Mystic Production” na dwóch czarnych płytach i dość minimalistycznie, choć mylnie można by pomyśleć, że tanio. Matowa okładka ze śliskimi wstawkami, insert ze zdjęciem zespołu i tekstami, a wszystko w gatefoldzie. Całość idealnie zespala się ze stylistyką grupy.

Z bardziej niszowych projektów, o których chciałem wspomnieć. jest Distant Dream gdańskiego gitarzysty, Marcina Majrowskiego. Drugi jego album ”Your Own Story” jest dawką najwyższej klasy post-rock/metalu. Potężnie ściany riffów, pełnych niesamowitych melodii, solówki łamiące palce oraz niesamowita, prawie ambientowa przestrzeń. Do tego płyta została wytłoczona w zielonym plastiku z białymi plamami i brzmi chyba nawet lepiej niż wygląda. Tym bardziej cieszy, że została tłoczona w Warszawie przez polską firmę „WMFono”. Okładka jest przepiękna, a fakt, iż wydawnictwo to nie jest sygnowane żadnym labetem, powinno zawstydzić kilka większych firm. Tak się powinno robić. Brawo!

Z rodzimych formacji trudno nie wspomnieć o tej najbardziej w świecie znanej, czyli o Behemocie. I choć ”I Loved You at Your Darkest” podzieliło fanów zespołu, trzeba przyznać, że Nergal z ekipą stworzyli naprawdę ciekawy album. Po skoku w bok z Johnem Porterem przy projekcie ”Me And That Man” Darski stał się pewniejszy siebie w tworzeniu chwytliwych melodii. Płyta ta wciąż jest niezwykle mroczna, wręcz niepokojąca, pełna szorstkich riffów, trąb piekielnych, ale niebrutalna. Jednak ta mnogość wydań oraz ich sposób zapierają dech w piersiach. Samych wersji winylowych jest dwadzieścia sześć, do tego CD oraz limitowana kaseta, która na rynku obecnie warta jest ponad 100 złotych. Ja mam wersję na, tzw. picture disc, gdzie w samą płytę wtłoczona jest grafika; matowa okładka ze śliskimi elementami, insert z niesamowitą sesją zdjęciową. Wydawnictwo to momentalnie wspięło się na szczyty moich ulubionych płyt w kolekcji. Pierwsza klasa, aczkolwiek trudno się dziwić. Behemoth jest jednym z najważniejszych zespołów metalowych na świecie, a ten album ma szansę trochę na tej scenie namieszać.

Z wydawnictw zagranicznych moim absolutnym faworytem jest szwedzki Ghost i ich ostatnie ”Prequelle”, o którym pisałem na łamach „Menażerii” kilka miesięcy temu. Album ten został nominowany do Grammy 2019 w dwóch kategoriach. Tobias Forge ukrywający się za maską Kardynała Copii wciąż nie wychodzi z roli, a kiedy został poproszony o wywiad jako on sam, przyszedł na spotkanie w ogromnych ciemnych okularach ubrany, niczym nowojorski alfons z lat 50. Czerwono-czarna płyta w trójwymiarowej okładce wciąż gości na moim gramofonie dosyć często.

Zestawienie kończę moim ulubionym Opethem, który sprezentował fanom nagranie koncertowe ”Garden of Titans”. Mam ambiwalentne odczucia co do samego winylu. Cieszę się z limitowanej do 350 sztuk wersji czerwono-zielonej, ale nie mogę przeboleć, iż w wersji analogowej wycięte zostały prawie wszystkie partie mówione między piosenkami, a o to przecież w albumach koncertowych chodzi. Na Spotify są, na winylu nie ma. Szkoda. Wielka szkoda.

Ale trudno, mamy nowy rok, a wraz nim nadchodzą nowe nagrania. Winyle wciąż są popularniejsze, więc wydawcy prześcigają się w kolorach, okładkach i bonusach. Bo przecież o to chodzi. Po co mam kupować płytę, jeśli mam ją na Spotify?

Więc raz jeszcze Szczęśliwego Nowego Roku i owocnego grzebania w pudlach z płytami!

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry