Wyszukiwanie

:

Treść strony

Muzyka

WINYL MIESIĄCA. Nadrabianie zaległości

Ilustracja: kolaż: Aram Stern
12.09.2019

Mam osobną półkę na te płyty, które przyszły do mnie specjalnie do recenzji. Zawsze pod ręką straszą trochę niespełnionymi obietnicami i deadline’ami. Ostatni numer wakacyjny był poświęcony Woodstockowi, co również nie pomogło zmniejszyć się kupce winyli czekających na to, aż łaskawie wyrażę swoją opinię o nich. Z tą różnicą, że na szczycie tej kupki leży kaseta…

Niektórzy wiedzą, że fascynuje mnie muzyka w formacie fizycznym i choć streamuję muzykę, idąc do pracy czy jadąc samochodem, to w domu półki zawalają winyle CD oraz kasety. Staram się znaleźć i nabyć wszystkie te kasety, o których tak marzyłem, będąc dzieckiem, a na które nie było mnie stać. Sascha Bachmann jest artystą mi znanym. Recenzowałem jego debiutancki album na łamach mojego anglojęzycznego bloga i byłem urzeczony organicznością jego dźwięków. Sascha nagrywa pod pseudonimem HAND i zajmuje się ambientem w sposób, rzec by można, tradycyjny. Głównym narzędziem jego pracy jest stary taśmowy loop machine, którym zapętla tworzone przez siebie beaty. Na debiucie zaś potrafił sięgać nawet po bicie własnego serca, nadając swojej muzyce organicznego (!) klimatu. „Reveal” tego klimatu nie zatraciło i choć muzycznie Sascha sięga pełnymi garściami do Briana Eno, i choć pozornie tylko jest to płytki, zloopowany ambient, to dźwięki te podskórnie dostają się do naszego krwiobiegu, są unikalne i bardzo osobiste. Ostatnią recenzję HAND kończyłem zaciekawieniem, jaki będzie następny ruch Saschy, gdy zaproponował mi kasetę, nie mogłem się nie zgodzić i muszę przyznać, że jest to kawał bardzo dobrej muzyki z pogranicza melodii i harmonii. Sehr gut, Herr Bachmann!!

Pozostańmy więc w Berlinie. Rammstein nie jest zespołem, który trzeba jakoś specjalnie komukolwiek przedstawiać. Niemieckiej muzyce metalowej zawsze zarzucano toporność, kwadratowe rytmy wybijane kartonową perkusją, romanse z elektroniką i ten wszechobecny język niemiecki. Od 1995 roku panowie ci, biorąc sobie do serca wszystkie te rady, przerysowują swoją muzykę do granic możliwości i wydają hit za hitem, który jest po niemiecku, z topornymi beatami i straszną elektroniką… No cóż, ostatnio było jednak o nich cicho. Dokładnie przez dziesięć długich lat zespół nie wydał nic nowego. Nowe dzieło, nazwane zwyczajnie „Rammstein”, wydaje się być łatwiejsze w odbiorze niż poprzednie albumy. Jest kilka hitów, takich jak „Radio” z bezbłędnym klipem (klipy Rammsteina to osobna historia…), świetnymi melodiami i chwytliwym refrenem. W kilku miejscach jest wręcz popowo, czasami trochę punkowo, ale przez całe czterdzieści pięć minut trwania tego materiału jestem całkowicie pewien tego, że został on dopracowany w każdym szczególe. Wydanie winylowe jedno. Jedno. Dwie Czarne płyty w gatefoldzie. Druki z sesji zdjęciowej są świetne, ale mimo to mam uczucie niedosytu po płycie, na którą kazali czekać dziesięć lat. Szkoda.

Breath After Coma. Zespół pochodzi z Aten i składa się z czterech facetów, którzy za punkt obrali sobie tworzyć bardzo organiczne dźwięki bez zbędnych edycji, komputerów, bez „kłamstw”. Świetna nazwa dla kapeli. Za każdym razem o tym myślę, kiedy kręcę ich nowy album „Woke Up In Babel”. Gdybym miał opisać ten materiał jednym słowem, byłby to „groove”. Ilość riffów, które każą kiwać mi głową w rytm tej muzyki, jest prawie niepokojąca. Osiem utworów pełnych niesamowitej energii, tłustych gitar rodem z najlepszych dokonań Deftones, melodyjne mocne wokale, punkowo bujająca się perkusja pędząca łeb w łeb z basem. Okładka do tej płyty jest jedną z tych, na które chce się patrzeć i patrzeć. Trochę niepokojąca, trochę przykuwająca uwagę. Wszystko to jest doskonale wyważone i bardzo, bardzo smaczne. Ciekawa propozycja rodem ze słonecznej Grecji.

Honungsvagen to trio ze Szwecji wykonujące szeroko rozumiany indie pop. I to generalnie tyle, ile znalazłem na ich temat. Zwróciłem na nich uwagę, przeglądając Bandcamp, jak zwykle wyszukując najciekawsze nowe albumy dla Was. Okładka jest zjawiskowa. Motyl pociągnięty akwarelami, wszystko w tonacji pastelowego, przygaszonego fioletu… Tył okładki zawiera zdjęcia innych rysunków motyli, ale zabawa zaczyna się, gdy wyjmiemy płytę z koszulki. Płyta ma ten sam fiołkowy odcień, jakim przesycone jest całe to wydawnictwo. Stonowany miękki fiolet towarzyszy nam także, gdy słuchamy tej pozycji. Album zatytułowany „Honungsvagen” w całości śpiewany jest po szwedzku. Zniewalający głos Christiny Karlsson przykuwa uwagę na dłużej. Mimo iż nie znam szwedzkiego, w żaden sposób nie przeszkadza mi to w zatopieniu się w barwę jej głosu, tak ciepłą i niespodziewanie przytulną jak na zespół pochodzący ze Sztokholmu.

Surgeons In Heat jest kolejną indie popową propozycją, jaką dla was wyszukałem. „Bored Immortals” jest wprawdzie albumem, który ma już ponad rok, lecz wciąż można dostać przepiękne wydanie tej płyty za pośrednictwem strony internetowej grupy pochodzącej z Milwaukee. Tłoczenie w turkusowym kolorze, pasującym jak ulał do okładki. Sam klimat tejże silnie narzuca skojarzenia z Yazoo i choć faktycznie na płycie tej znajdziemy pełno synthpopowej elektroniki, to nie jest to jedyny kierunek, w jakim Johnathon Mayer z kolegami zapuścili się przy okazji tego materiału. Skojarzenia z szeroko pojętym R&B są jak najbardziej prawidłowe, jazzowe romanse przeplatają się tu także z pop rockiem spod szyldu The Beach Boys. Mieszanka doprawdy przecudaczna, jakimś cudem jednak niesamowicie wyważona i przyjemna w odbiorze.

Gdy po raz pierwszy chwyciłem album „Nadir” norweskiej grupy Monograf, byłem olśniony jego elegancją. Prostą elegancją, o jaką tak trudno w dzisiejszych czasach. Matowa czarna okładka. Nazwa zespołu, stara rzymska moneta. Ten przepis widziałem już setki razy, lecz tu jest wykonany z niesamowitym smakiem. Dwie czarne płyty w gatefoldzie również są wytłoczone w zadziwiająco wręcz dokładny sposób, zaś muzyka… Monograf, jak sami muzycy twierdzą, stara się tworzyć muzykę pozbawioną truizmu i stereotypów. Ciężkie zadanie dla grupy tworzącej post rock z elementami folkowymi. To wszystko już było. Jednak „Nadir” jest w istocie pozycją niezwykłą i doprawdy unikalną. Owa elegancja z okładki wciąż nam towarzyszy przy każdej nucie, każdym riffie, każdym uderzeniu werbla. Recenzowałem już takie ilości post rockowych albumów, że trudno mnie czymś zaskoczyć, jednak Monograf zmusił mnie do zatrzymania się na chwilę i wsłuchania się w to, co mają mi do przekazania. Powaga tego materiału, jego dojrzałość i ta prosta doskonałość uderzają w nas od pierwszego dźwięku i przykuwają aż do samego końca. Genialnie wyważony album, bardzo dobrze przemyślany w swojej formie. Więcej takich debiutów poproszę! Must have każdej kolekcji.

Ostatnią pozycją, jaką mam dzisiaj dla Was, jest niemieckie Welcome Inside The Brain. Najnowsze dzieło panów z Lipska, noszące tytuł „Queen of the Day Flies”, od pierwszych uderzeń w klawisze organów hammonda zabiera nas w szaloną podróż po przeszłości, pełnej przesyconych oparami wszelakich narkotyków klimatów The Doors, Cream czy Yes. Przez trochę ponad czterdzieści minut będziemy raczyli się psychodelicznym rockiem z najlepszych czasów tego gatunku i choć inspiracje są tak oczywiste, że miejscami można się zastanawiać, czy to wręcz nie plagiat, album ten jest paradoksalnie wręcz świeży. „Broken Record” ma chwytliwy refren, utwór tytułowy powala mocnym riffem, bardzo zmyślnie skomponowany materiał. Samo wydanie też jest bezbłędne, okładka z portretem Królowej Much, czerwonobrudna półprzezroczysta płyta. Bardzo dobra pozycja dla wszystkich fanów psychodelii lat 70., którzy szukają czegoś nowego, ale nie chcą się zapuszczać zbyt daleko.

Postanowiłem przemilczeć fenomen nowego albumu zespołu TOOL, głównie dlatego, że nie ma wydania winylowego. Jest niesamowite wydanie kompaktowe z wbudowanym wyświetlaczem, na którym odtwarza się wideo… Mam szczerą nadzieję, że powstanie analogowa wersja tej płyty i będę mógł Wam o niej napisać. A już w przyszłym miesiącu będę miał dla was nowy album Opetha i już nie mogę się doczekać.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry