Wyszukiwanie

:

Treść strony

Teatr

Berlin. Alexanderplatz. Teatr Studio w Warszawie

W szemranych zaułkach Berlina

Autor tekstu: Aram Stern
Ilustracja: fot. Krzysztof Bieliński
09.05.2020

Jakże chciałoby się zresetować ten 2020 rok z powodu jego zawirusowania i podróżować choćby nad berlińską Szprewę, jak było to możliwe jeszcze dwa miesiące temu! Na to musimy jednak nieco poczekać… Kiedy znajdziemy się wreszcie w okolicach Alexanderplatz, ze zjeżoną nad nim 50-letnią wieżą telewizyjną, nie trafimy tymczasem na robotnicze i groźne dzielnice biedoty, jakie w swej powieści „Berlin. Alexanderplatz” z 1929 roku realistycznie odmalował Alfred Döblin, lecz przede wszystkim na ogromne blokowiska wstawione tutaj za rządów towarzysza Honeckera, które m.in. zamieszkują wielopokoleniowe rodziny uchodźców. Na razie jednak, pozostając w domowej izolacji, pozostało nam przenieść się w klimat Berlina sprzed 100 lat, dzięki rejestracji spektaklu „Berlin. Alexanderplatz”, wspaniale wyreżyserowanego na początku 2017 roku w Teatrze Studio przez Natalię Korczakowską.

Wśród wielu rejestracji przedstawień publikowanych przez teatry w sieci podczas pandemii, ta realizacja wideo zasługuje na szczególną uwagę, bowiem jej reżyseria i montaż (Anu Czerwiński) oraz wręcz filmowe kadry, zarejestrowane przez aż pięcioosobowy zespół operatorów – pozwoliły widzom przed ekranami komputerów na prawie trzy godziny zanurzyć się w świat Berlina z czasów Republiki Weimarskiej i w równie dużym stopniu zrozumieć skomplikowaną strukturę adaptacji scenicznej powieści Döblina, poczynioną przez Korczakowską i dramaturga, Wojtka Zrałek-Kossakowskiego. Powieści konfrontowanej często z „Ulisses’em” Jamesa Joyce’a, wieloaspektowej układanki obrazującej nieprawdopodobny chaos panujący w ogromnym mieście, nad którym złowrogo krążył rodzący się faszyzm.

Natalia Korczakowska traktująca w swym spektaklu ówczesny Berlin jako stan zderzenia idei awangardowych i wolnościowych w kontrze do coraz mocniej uzewnętrzniającego się nacjonalizmu i  przestrzega wyraźnie przed odradzaniem się i wcielaniem w czyn idei skrajnej prawicy nie tylko we współczesnych Niemczech. Koncepcji przyciągającej jak lep na muchy, kompletnie odartych z umysłowości osobników pokroju głównego bohatera spektaklu – Franza Biberkopfa, robotnika, alfonsa i mordercy, któremu myślowa transmutacja pozwala najpierw zło odrzucać, by kolejno się w nim pogrążyć. Znakomity w tej roli Bartosz Porczyk wydaje się grać Biberkopfa „cząstkowo”, w jednej drugiej swych ekspresyjnych warunków aktorskich, które reżyserka przekłada w jego ciągle widoczne na ekranie, muskularne ciało. Tors i mózg, „rzeźbione" przez krążące wokół bohatera typy spod ciemnej gwiazdy, kreowane znów przerysowanymi środkami, zupełnie jak w międzywojennym kinie, kokietując widzów na widowni i dzięki obecnym tuż przy nich operatorom – także tych przed ekranami.  

Kreacje Haliny Rasiakówny w roli Pumsa, bosa mafii, trzymającego w garści cały berliński półświatek i Krzysztofa Zarzeckiego w roli Reinholda (może ktoś jeszcze pamięta, jak przed dekadą otrzymał w Toruniu na MFT „Kontakt” nagrodę dla najlepszego młodego twórcy Festiwalu – za główną rolę w przedstawieniu „Werter” w reżyserii Michała Borczucha?), agresywnie bełkoczącego i ciężkiego jak oddziały SA maszerujące pod Bramą Brandenburską czy dla przeciwwagi libertyńskiego Faszysty Marcina Bosaka – to bez wątpienia majstersztyki aktorskie! Wokół całego tak brutalnego światka, krążą satelity finezyjno-nieobyczajne: Lina / Fraenze / Cilly / Trude / Wielka Babilionia Robert Wasiewicza („Nie jestem kurwą, jestem artystką nastrojową!”) demonstrujący w kolejnych wejściach coraz to bardziej papuzie kobiece inkarnacje oraz świetna Anna Paruszyńska w roli Mieze, łącząca zepsucie dziwki z dziewczęcą wstydliwością. Obie postaci w teatralny makrokosmos przekalkowują obrazy filmowe, znane choćby ze „Zmierzchu bogów” Luchino Viscontiego czy filmu „Hannusen” Istvána Szabó. Korczakowska w swym niezwykłym koncepcie poszła jeszcze głębiej w stronę X Muzy przewrotnie wprowadzając figury dwojga aniołów: Terah (Katarzyna Warnke) i Saruga (Tomasz Nosiński), towarzyszących Biberkopfowi w jego zmaganiach z sobą. Choć ich zupełnie nie przypominają, to nasze skojarzenia zmierzać mogą w również w stronę  werterowskich aniołów z „Nieba nad Berlinem” Wima Wendersa.

Takich „smaczków” w nieco za długim i pełnym repetycji spektaklu Korczakowskiej jest więcej, ale pod znakiem zapytania na pewno nie można postawić niezwykle umiejętnego stworzenia nastroju Berlina sprzed wieku tonami nacechowanymi sporym rozmachem w swoim szaroburym kolorycie (scenografia Anna Met, kostiumy Marek Adamski), spod którego ostatnimi siłami próbują wydostawać się barwne ptaki, pięknie śpiewające (muzyka Marcin Lenarczyk i Bartłomiej Tyciński). Oby tylko nas, sto lat później, nie spotkał los zejścia do podziemi w szemrane zaułki…

 

Alfred Döblin,

„Berlin. Alexanderplatz”

reż. Natalia Korczakowska

premiera: 27 stycznia 2017

premiera rejestracji: 22 kwietnia 2020

Teatr Studio w Warszawie

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry