Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Jessica kontra świat

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
28.01.2019

Jessica Jones powraca na łamach kolejnej serii komiksowej i jest to bardzo dobra wiadomość, bowiem świat bez Jessiki nie jest tym samym atrakcyjnym (jakkolwiek to brzmi) miejscem. Owszem, pierwszy tom nie ma tej siły rażenia co „Alias” – trudno, żeby taką miał, skoro zdążyliśmy już bardzo dobrze poznać główną bohaterkę, a zatem wiemy, czego się po niej spodziewać… A jednak, Brian Michael Bendis i Michael Gaydos nie powiedzieli jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa. Przede wszystkim zauważalna jest delikatna zmiana charakteru Jessiki, która złagodniała, stała się czulsza, wrażliwsza. Oczywiście wiąże się to z macierzyństwem. Troska o córkę i zawziętość w zapewnieniu jej bezpieczeństwa przed wdzierającym się w prywatne życie światem superbohaterów i ich przeciwników jest dla niej priorytetem. A tak poza tym Jessica właśnie opuściła więzienie. I od tego punktu zaczepienia zaczynamy następną pełną niespodzianek podróż w głąb duszy nieprzejednanej pani detektyw.

Zanim jednak Jessica trafiła za kraty, ukryła przed światem - w tym przed jej mężem Lukiem Cagem - ich córkę. I zrobiła to na tyle umiejętnie, że nikt nie jest w stanie jej odnaleźć. Bendis od razu rozpoczyna historię od kilku przeplatających się wątków i, jak to bywało do tej pory, część z nich dotyczy życia osobistego protagonistki, a część oscyluje wokół spraw detektywistycznych, które prowadzi, i które ostatecznie bezpośrednio wpływają na nią samą. Zatem kłótnie małżeńskie przeplatają się z motywem poważnego zagrożenia dla życia superbohaterów i niemoralnymi działaniami tychże. Ciemna strona bycia obrońcą ludzkości powraca u Bendisa jak bumerang. I dobrze. Ponieważ doskonale potrafi on eksplorować mroczne zakamarki wnętrz zamaskowanych mścicieli, przedstawiając ich w świetle dalekim od naszych wyobrażeń o dzielnych, nieskazitelnych mężach stanu. Co prawda tka Bendis swoją sieć częściej z małych niż ciężkich superbohaterskich grzechów, ale to właśnie na trop jednego z tych najcięższych nieoczekiwanie doprowadzi Jessicę sprawa, której się podjęła…

Michael Gaydos w „Wyzwolonej” niczym w swoich pracach w „Pulsie” stawia na klasyczne kadrowanie, które wypełnione są zbliżeniami i półzbliżeniami. Z uwielbieniem wykorzystuje czarne plamy, oplata postaci mrokiem ulic i opuszczonych pomieszczeń. Przede wszystkim liczą się emocje. Wartka akcja schodzi na dalszy plan. To, co najważniejsze, rozgrywa się w dialogach i za pomocą przeszywających spojrzeń bohaterów. Autorzy z wielką swobodą wydobywają z nich całą gamę uczuć. I to właśnie naturalność jest kluczowa w odbiorze przygód Jessiki. Podskórnie czujemy, że ta historia mogła się wydarzyć naprawdę, w realnym świecie, który tak często daje nam w kość. Pani detektyw znów obrywa, upada, ale nie ma wątpienia – ponownie się podniesie, wskazując wszystkim środkowy palec.

Dobrze, że wróciłaś, Jessico.

 

„Jessica Jones: Wyzwolona”

Scenariusz: Brian Michael Bendis

Rysunki: Michael Gaydos

Mucha Comics

2018

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry