Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Nie samą hemoglobiną wampir żyje

Autor tekstu: Natalia Mrozkowiak
04.06.2018

Popkulturowe figury wampira ulegają postępującej estetyzacji. Właściwie należałoby powiedzieć: estetyzacji grawitującej w stronę kiczu. Bladość, przerysowanie dramatyzmu i pociągająca uroda kuszą jak tanie podróbki perfum. Krwistych (nomen omen) postaci nie ma co się spodziewać. Lekkość i frywolność kampu to raczej nisza. Między „Nieustraszonymi pogromcami wampirów” Romana Polańskiego a sagą „Zmierzch”, opanowującą zbiorową wyobraźnię nastolatków, zieje przepaść nie do zasypania. Ale, ale... mamy nasze polsylwańskie wampiry. Oprócz niezbędnych atrybutów (kły) oraz typowych skłonności (hemoglobina, kobiety, chłodne kamienne sypialnie) wyposażone są w fantazję i poczucie humoru. Same, rzecz jasna, nie odbijają się w lustrze, ale jakoś dziwnie przypominają gabinet krzywych zwierciadeł, w których oglądamy – mimo wszystko – siebie. Wampiry są dwa, mały pękaty i chudy dryblas, znają się od setek lat, a ich twórcą jest Tadeusz Baranowski, jeden z klasyków polskiego komiksu.

Niezawodna Kultura Gniewu przypomina w zbiorczym tomie niezbyt dobrze znane historyjki Baranowskiego z lat 1985–2009 (o czym informuje skromna płyta grobowca na stronie tytułowej). Losy ich bohaterów, podobnie jak samego komiksu, układały się dość zawile, w zależności od aktualnej sytuacji ustrojowej Polsylwanii. Wystarczy wspomnieć, że pierwotnie odcinki przygód Szlurpa i Burpa ukazywały się za granicą w kultowym czasopiśmie „Tintin”, kiedy Baranowski podejmował próby współpracy z francuskojęzycznymi scenarzystami. Projekt na długi czas został zarzucony, by doczekać się nowych autorskich scenariuszy, aż wreszcie po latach powstały epizody komentujące aktualną sytuację społeczno-polityczną. O co tu chodzi? A o to, że przygody bezdomnych wampirów stanowią w twórczości Baranowskiego coś w rodzaju wentyla bezpieczeństwa. Autor znany z wysokiego stężenia nonsensu, absurdalnego poczucia humoru i zabawnych gier słownych potrzebował dodatkowych bohaterów – gdzieś na marginesie swojej pracy – by się zdystansować wobec, uogólniając, polskości i jej fenomenów.

Jeśli w dzieciństwie (późnym) nie doświadczyliście na własnej skórze (oczach) zagęszczenia komizmu i rysunkowej finezji na granicy możliwości percepcji, czytając klasyczne tomy Baranowskiego (np. „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa”), sięgnijcie po „Bezdomne wampiry o zmroku”. Jeśli doświadczyliście frustracji wynikającej z prostego faktu bycia mieszkańcem Polsylwanii, tym bardziej po nie sięgnijcie. Lektura będzie ożywcza jak świeża krew.

 

„Bezdomne wampiry o zmroku”

Scenariusz i rysunki: Tadeusz Baranowski

Kultura Gniewu / Krótkie Gatki

2017

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry