Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Sałata Marvela w odcieniach szarości

Autor tekstu: Filip Fiuk
19.01.2016

Pomimo obfitości, jakie spływają na fanów Domu Pomysłów co dwa tygodnie (oczywiście za sprawą Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela od Hachette) wydawnictwo Mucha Comics co jakiś czas prezentuje polskim fanom komiksu amerykańskiego kolejne cegiełki ze tego świata. Tym razem mamy na tapecie album, który prędzej czy później musiał się pojawić na naszym rynku, aby dopełnić „kolorową” trylogię (a raczej tetralogię – o czym nieco później) zainicjowaną przez duet Jeph Loeb i Tim Sale albumem „Spider-Man: Niebieski”. Po Pająku i Daredevilu przyszła kolej na Zielonego (w tej odsłonie szarego) Goliata, który podobnie jak jego poprzednicy zostaje ujęty w romantyczne i nostalgiczne ramy opowieści dalece odbiegającej od standardowych historii z superbohaterami. Zdecydowanie więcej tu poezji i lirycznej delikatności aniżeli scen akcji, walki i totalnej destrukcji, jaką zawsze niesie z sobą monstrualne alter ego Bruce’a Bannera. Autorzy cyklu aktualnie pracują nad kolejnym tomem – tym razem będzie to Kapitan Ameryka w „białym” ujęciu. Czy będzie to ostatni rozdział tego cyklu? Tego nie wiedzą chyba nawet sami twórcy.

Wracając jednak do samej historii. Opowieść o szarym Hulku to niejako szereg wspomnień i refleksji, które Bruce Banner snuje podczas wizyty w pewien deszczowy wieczór u swojego przyjaciela i jednocześnie psychiatry, doktora Leonarda Samsona. Stąd też całość przypomina nieco wizytę na kozetce u terapeuty, której celem jest zagłębienie się w czeluściach psychiki Bruce’a Bannera i jego wynaturzonej wersji, wybuchającej niczym wulkan, często w najbardziej nieodpowiednim momencie. Wiele postaci (Generał Ross, Betty i Rick), uczuć i emocji z nimi związanych (od wrogości, przez przyjaźń, aż po trudną miłość) oraz cała seria zdarzeń (starcia z wojskiem i „złotym” Iron-Manem, a także ujmujące i niezwykle wrażliwe sceny z Betty Ross przywodzące na myśl Piękną i Bestię) są barwną przeplatanką skomasowaną w określonych ramach czasowych (akcja komiksu rozgrywa się w ciągu 48 godzin). Album skupia się przede wszystkim na wzajemnych relacjach trzech osób (a w zasadzie czterech, wliczając Szarego Kolosa) – Bruce’a Bannera, Betty Ross i Generała „Thunderbolta” Rossa. Mamy tu wzajemną wrogość i nienawiść, troskę o bliską osobę, a także niełatwą miłość, która zostaje poddana próbie – relacje Generała Rossa z córką są dalekie od ideału, a uczucie łączące Bruce’a i Betty nie przypomina sielankowej i romantycznej idylli. Na uwagę zasługuje tu niezwykle ujmująca scena Hulka opatrującego ranę na głowie ukochanej Betty w skalistej jaskini. Kwintesencja tego albumu.

Tak jak Jeph Loeb składa tu hołd wczesnym pracom Stana Lee, tak strona wizualna komiksu to wspaniały hołd złożony pracom Jacka Kirby’ego, absolutnej legendy i wizjonera sztuki komiksowej, który wespół ze Stanem powołał do życia marvelowskie monstrum na wzór Frankensteina. Choć muszę przyznać, że Tim Sale chyba zdecydowanie bardziej chciał nadać głównemu bohaterowi w tym komiksie rysy neandertalskie, niż upodobnić go do klasycznego potwora z powieści Mary Shelley. Hulk w tym komiksie to prawdziwy żywioł, który niesie zniszczenie, zgniatając przy tym czołgi i auta jak pudełka po zapałkach. I gdzieś tam podświadomie właśnie za to kochamy tę postać, gdyż daje czytelnikowi niesamowitą frajdę i poczucie nieokiełznanej mocy. Wizualnie album prezentuje się świetnie, co jest również zasługą znakomitego kolorysty Matta Hollingswortha. Jakość edytorska tradycyjnie bez zastrzeżeń. Duży plus za niezwykle ciekawe dodatki w postaci szkicownika oraz komentarzy autorów.

Podsumowując, „Hulk: Szary” to bardzo wartościowe uzupełnienie cyklu komiksów poświęconych ikonom wydawnictwa Marvel od słynnego duetu Loeb i Sale. Album nie wyłamuje się poza ramy nakreślone przez poprzedników, jest kolejną nostalgiczną i romantyczną opowieścią poświęconą wspomnieniom o ukochanych, których zabrał los. Bo choć w uniwersum Marvela nic nie jest wieczne, nawet śmierć, to czasem warto zapomnieć o wydawniczych meandrach i ponowne wziąć do ręki któreś ze wspominkowych dzieł poświęconych postaciom Gwen Stacy, Karen Page czy Betty Ross i zdać sobie sprawę z tego, że otaczający nas świat nie jest czarno-biały.

 

„Hulk: Szary”

Scenariusz: Jeph Loeb

Rysunek: Tim Sale

Mucha Comics

2015

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry