Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Promienie X w cieniu Ennisa

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
10.12.2015

Swego czasu komiksy Gartha Ennisa cieszyły się w naszym kraju sporym powodzeniem wydawniczym. Jednak od dłuższego czasu jakby zapomniano o irlandzkim scenarzyście, stawiając na innych autorów. Ostatnio tylko w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela od Hachette można było zapoznać się z jego scenopisarskimi umiejętnościami, choć każdy z trzech komiksów, jaki znalazł się w kolekcji („Punisher: Witaj ponownie, Frank” tom 1 i 2, „Ghost Rider: Droga ku potępieniu”), był już wcześniej u nas wydany. Na szczęście dla wielbicieli Ennisa nowo powstałe wydawnictwo Planeta Komiksów wypuściło na rynek jeden z jego tytułów, „The Shadow – Cień: W ogniu stworzenia”. I jest to wybór znakomity. Dzieło Ennisa i Campbella jest rozrywką najwyższej próby zarówno pod względem scenariuszowym, jak i graficznym. Wszystko w tym komiksie jest zapięte na ostatni guzik. Pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Subtelny humor Ennisa bawi, a bohaterowie wywołuję silne emocje. Twórca m.in. „Kaznodziei” wykorzystuje pulpowego bohatera stworzonego w latach 30. XX wieku do zbudowania pierwszorzędnej historii sensacyjno-szpiegowskiej osadzonej tuż przed wybuchem II wojny światowej. Jest rok 1938, Japończycy, Amerykanie, Niemcy i Sowieci wpadają na trop paliwa mogącego zasilić tajemniczą broń, nad którą pracują największe mocarstwa. Sowieci i Niemcy zostają dość szybko wyeliminowani z gry. Walka toczy się już tylko między Amerykanami i Japończykami. Po przeciwnych barykadach staną Lamont Cranston – Cień i bezwzględny major Tato Kondo.

„Cień: W ogniu stworzenia” nie jest komiksem typowym dla irlandzkiego scenarzysty. Wielu czytelników będzie zaskoczonych „elegancką” twarzą Ennisa. Nie ma tu namiętnego rzucania mięsem ani przemocy dla przemocy. Ta, i owszem, pojawia się w każdym z sześciu zeszytów składających się na ten tom, ale występuje tu jako naturalna kolej rzeczy. Oczywiste jest, że wrodzy agenci będą się zabijać, a Cień będzie w tym mistrzem. Jednak zarówno scenarzysta, jak i rysownik skupiają się również na ukazaniu skutków przemocy i jej oddziaływaniu na otoczenie. Nie idą na całość, wiele rzeczy zostaje niedopowiedzianych i niepokazanych. Paradoksalnie tym samym uzyskują silniejszy efekt.  Te największe wojenne bestialstwa (akcja w dużej mierze toczy się w okupowanych przez Japończyków Chinach) są przeznaczone tylko dla oczu bohaterów towarzyszących Cieniowi – panny Lane i pana Finnegana. My możemy jedynie domyślać się tego, czego nie widzimy.

Doskonale w historii Ennisa odnalazł się Campbell, perfekcyjnie budując klimat całej opowieści. Swoimi rysunkami potrafi oddać atmosferę lat 30. Często operuje plamami czerni, uzyskując nastrój utrzymanych w duchu opowieści spod znaku noir. Wielkie metropolie nigdy nie śpią. Neony i lampy wyznaczają drogę wśród ciemnych ulic. A zbrodnia czai się w ich cieniu. W opozycji do betonowych dżungli stoją ogromne pustkowia środkowych Chin i brzegi Jangcy, które zbierają śmiertelne żniwo. Campbell radzi sobie w każdej scenerii. Za pomocą swojej grubej, wyrazistej kreski tworzy dość charakterystyczne, przytłaczające ilustracje, czasem wręcz klaustrofobiczne, ale potrafi im nadać dużą dynamikę. Szczególnie kiedy decyduje się zerwać z klasycznym kadrowaniem, uzyskuje dość ciekawe efekty, przykładem niech będzie rozkładówka z widowiskowym wtargnięciem Cienia przez świetlik, by wymierzyć sprawiedliwość wrogom ludzkości.

Ennis skrupulatnie zbudował wszystkie postacie. Na pierwszy plan wysuwa się Tato Kondo. Przebiegły do granic możliwości. „Ten zły”, a jednak fascynuje, jak na antagonistę przystało. Nie raz, nie dwa jego poczynania zaskoczą czytelnika, a misternie uknutemu planowi wypadnie tylko przyklasnąć. To doskonały przeciwnik dla Lamonta. Obu łączy wspólna przeszłość i obaj stają do walki o przyszłość. Niemal perwersyjni w swojej precyzji dążą do celu po trupach. Wraz z ostatnią stroną tej historii zacząłem się zastanawiać nad tym, kto jest większym szaleńcem. Mimo że Cień w założeniu jest pozytywnym bohaterem, to Ennis wcale go nie gloryfikuje. Pogrążony w swoich obsesjach ze specyficznym niepokojącym śmiechem zapowiadającym niechybną zgubę, napawa prawdziwym przerażeniem.

Na tle historycznych wydarzeń udało się autorom stworzyć bardzo realistyczną opowieść z mocno wstrząsającym finałem. Ennis prowokuje czytelnika do rozmyślań nad karą, sprawiedliwością i winą. Wszystko przez pryzmat wydarzeń tuż sprzed II wojny światowej i jej samej. Jednak najciekawiej zestawia z sobą pojęcia honoru i poświęcenia za ojczyznę. Reprezentantami tych wartości są Pat Finnegan i generał Akamatsu. Honor i ojczyzna? Mają jeszcze jakąś wartość? Akamatsu wygłaszający swoje propagandowe gadki o świetności Japonii i wyższości Japończyków nad innymi narodami budzi tylko politowanie, a jego „honorowe” uczynki jedynie odrazę. Idealista Finnegan odgrywa rolę frajera, Ennis nie byłby sobą, gdyby nie znalazł miejsca dla takiego bohatera w swoim scenariuszu. Orędownik amerykańskich wartości, których Wujek Sam nie jest najlepszym reprezentantem. Honor się zdewaluował albo nigdy nie istniał. Liczy się tylko zwycięstwo. Wiedzą to Lamont Cranston, Tato Kondo i lord Wong Pan-Yang, jeszcze jeden ciekawy bohater stojący pośrodku militarnego i kulturowego konfliktu.

Wydawać by się mogło, że mimo boomu komiksowego nowym wydawnictwom będzie coraz ciężej walczyć o klienta. W końcu ile komiksów i wydawców może jeszcze wchłonąć nasz rynek? Jednak Planeta Komiksów ma zamiar eksplorować tereny komiksowe, które w Polsce nie są za bardzo znane. Na początek wybór padł w stronę wydawnictwa Dynamite, z którego stajni pochodzi „The Shadow…” oraz kolejny tytuł Ennisa zapowiedziany na przyszły rok, czyli „Battlefields” liźnięty niegdyś przez Muchę Comics. A to, jak zapowiada wydawca, jeszcze nie wszystko. Pozostaje nam tylko trzymać kciuki i życzyć powodzenia.

Witaj ponownie, Garth.

 

„The Shadow – Cień: W ogniu stworzenia”

Scenariusz: Garth Ennis

Rysunek: Aaron Campbell

Planeta Komiksów

2015

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu PLANETA KOMIKSÓW za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry