Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Ułańska fantazja / Niesłychane losy Ivana Kotowicza

Autor tekstu: Szymon Gumienik
16.06.2015

Tajemnicze zdarzenie z czerwca 1908 roku w syberyjskiej tajdze przeszło już dawno do historii – zarówno tej ogólnej, jak i tej wyjątkowej, bliższej teoriom spiskowym niż nauce. Pora zatem, aby zapisało się też chlubnie na kartach historii komiksu, szczególnie zaś komiksu polskiego. W poprzednim roku ukazało się świetne „Zdarzenie. 1908” Jacka Świdzińskiego, teraz zaś mamy przyjemność zapoznać się z „Niesłychanymi losami Ivana Kotowicza” ze scenariuszem Kajetana Kusiny i rysunkami Michała Ambrzykowskiego. Oba komiksy łączy wspomniane zdarzenie sprzed ponad 100 lat, jednak są to całkiem różne historie, o odmiennym ciężarze gatunkowym i opowiedziane w zupełnie innych konwencjach. Jacek Świdziński postawił bowiem głównie na przewrotny koncept, humor i absurd, czyniąc z historii autorską perełkę, z kolei Kusina i Ambrzykowski wybrali bardziej rozrywkową, mainstreamową stronę naszej kultury, czerpiąc przy tym garściami z jej rozepchanych przez lata trzewi. Warto tu wspomnieć, że w większości są to jednak bardzo dobre inspiracje, a w dodatku całość – po kilku formalno-narodowościowych obróbkach – zyskuje też hołubiony przez wszystkich autorski sznyt. Po lekturze pierwszej części przygód młodego Ivana Kotowicza czuć także lekki powiew świeżości w środowisku krajowych opowieści obrazkowych. Po pierwsze, nie przypominam sobie podobnego komiksu na rynku polskim, po drugie zaś – to wielce interesujące doświadczenie poznawać tego typu historię (w swej formie przecież bliższej Zachodowi) nie tylko przez pryzmat krajobrazów i otoczenia typowo słowiańskiego, ale także przy wsparciu np. różnych rosyjskich smaczków kulturowych. To jakby tequilę zagryzać kiszonym ogórkiem. Na szczęście słowiański organizm jest przyzwyczajony do takich ekscesów.

Jest początek XX wieku, w małej wiosce przy granicy Rosji i Azerbejdżanu na świat przychodzi Ivan Kotowicz, syn komunisty (byłego żołnierza) i chłopskiej kotki. Mija kilkanaście beztroskich lat i ojczyzna upomina się ponownie o ojca Ivana, który w swoją „czerwoną” misję postanawia wplątać też syna. Tak akcja bardzo szybko przenosi się do tajnej fabryki na północy Syberii, do miejsca, gdzie według Świdzińskiego Nikola Tesla przeprowadzał ważne wówczas dla światowej gospodarki i polityki eksperymenty. To byłaby o wiele lepsza i łagodniejsza alternatywa, ponieważ to, co wypłynęło na kartach komiksu trójmiejskich twórców (czerwone jak krew „Stalinium”), jest dużo bardziej niepokojące od fantazji popularnego ostatnimi czasy serbskiego fizyka. Dodajmy do tego jeszcze ideologię komunistyczną, kraj na krawędzi rewolucji, szalonych naukowców, morderczych mnichów, życie bez zasad oraz najokrutniejszą ze zdrad i lądujemy w bardzo nieprzyjaznym środowisku. Autorom w całym gąszczu przywołanych zdarzeń i postaci udało się bardzo dobrze zarysować także drugi plan i zręcznie skroić całą intrygę, łącząc przy tym na równych prawach rzeczywistość z fikcją i metafizyką oraz światy zwierząt i ludzi (5+ za pomysł i ułańską fantazję). Mimo że komiks osadzony jest w konkretnym czasie i konkretnym miejscu, przez takie a nie inne rozwinięcie tunguskiej katastrofy zaliczymy go bardziej do gatunku fantastyki aniżeli opowieści historycznej. Zwracają uwagę na to również rozpoczęte w części pierwszej komiksu epizody, które nie znalazły jeszcze swojej puenty, aczkolwiek już przez swoją obecność sugerują rozwinięcie wątku niesamowitości w następnych częściach. Nie sądzę bowiem, żeby nieprzystające w ogóle do całej opowieści zdarzenie na bagnach czy sen głównego bohatera (przywołujące zjawiska paranormalne i postaci rodem z „Hellboya” Mike’a Mignoli) zostały umieszczone przez autorów jedynie jako jednorazowe sekwencje, przywołane tylko po to, aby zaskarbić sympatię jednej z grup docelowych komiksu. Taka decyzja byłaby dość nierozsądna i raczej niemożliwa.

Wspomniana fantastyczność „Ivana Kotowicza” objawia się głównie w powtykanych gdzieniegdzie niesamowitościach wykreowanego świata, w który to powoli wkracza młody bohater, ale też pewnej dziwności i we wszechobecnym poczuciu grozy, co ostatecznie umiejscawia komiks blisko terytoriów zwanych „weird fiction”. Silny jest tu także pierwiastek inicjacyjny, który z pewnością rozwinie się w dalszych częściach, znajdując na końcu swoje apogeum – sugeruje nam to preludium historii, w którym widzimy dorosłego już Ivana tuż przed dokonaniem ostatecznej zemsty. Szykuje się zatem opowieść o: dorastaniu, odkrywaniu siebie, dziejowej sprawiedliwości, historycznych zmianach społecznych i wielkim spisku, jednak nie uprzedzajmy faktów i nie piszmy nowych scenariuszy, bo Kajetan Kusina najlepiej chyba wie, którymi torami pojedzie jego machina historii, jak zamknie otwarte wątki i jakie zdarzenie zdecyduje o oficjalnej inicjacji Ivana.

Jest na co czekać, tym bardziej że debiutujący scenarzysta sprawnie prowadzi swoją opowieść, nie popada w chaos czy skrajności rozłożonej na części historii, nie mówi ani za wiele, ani za mało, z wyczuciem wprowadzając nowe postacie, ich charakterystyki oraz poboczne wątki i zachowując przy tym cały czas linearność i logikę wypowiedzi. Graficznie album również trzyma wysoki poziom, jedynie miejscami znać pracę początkującego rysownika, który nie ma jeszcze lekkości w prowadzeniu kreski w bardziej dynamicznych sekwencjach. Świetnie oddane są za to postacie zwierzęce – głównie właśnie tym Michał Ambrzykowski zwraca moją uwagę. Autor stawia przede wszystkim na rysunek szczegółowy, miejscami tylko czyści kadry z niepotrzebnego drugiego planu, eksperymentuje też z formą, kompozycją plansz czy kolorem, jednak nie potrafi jeszcze tej różnorodności połączyć w spójną graficznie opowieść. Ale to tylko kwestia czasu, kiedy styl gdańszczanina rozwinie się w pełni, a jego prace nabiorą dynamizmu i lekkości doświadczonego twórcy. Nie od razu przecież Moskwę zbudowano czy ujarzmiono „Stalinium”. To początek przygody dla nas wszystkich. Tak jak Ivan będzie poznawał świat, jak będzie rozszerzała się jego świadomość (nieznaczna jak na razie), tak twórcy będą dojrzewać wraz z nim, a czytelnik będzie tylko na tym korzystał. Pozostaje jedynie życzyć Ivanowi (pośrednio i sobie), aby rozszerzył granice swojego świata do pełni świadomości, a świat z kolei w pełni poznał jego imię i jego czyny.

 

„Niesłychane losy Ivana Kotowicza”

Scenariusz: Kajetan Kusina

Rysunek: Michał Ambrzykowski

Kultura Gniewu

2015

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry