Każdy szanujący się detektyw (i jego pomocnik) będący na urlopie mimowolnie zostają wplątani w kolejną sprawę. Nie inaczej jest z Misiem Zbysiem i jego prawą ręką Borsukiem Mrukiem. Panowie po ostatniej przygodzie postanowili w celach rekreacyjnych udać się na Dziki Zachód. Nie przyszło im jednak odpocząć, bowiem z pociągu, którym podróżują, zostaje skradziony Złoty Sokół Teksański, czyli najcenniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widział szeryf Słodkiej Lemoniady. Tysiącletnia złota figura Sokoła została stworzona przez Indian, ale na skutek pogodowych zawirowań zniknęła z ich wioski, aż w końcu setki lat później odnalazł ją pewien farmer. I zanim została skradziona, miała trafić do muzeum. Cóż może w takiej sytuacji zrobić słynny detektyw Miś Zbyś? Nic innego jak skorzystać ze swojej niezawodnej dedukcji. Znaleźć trop i ruszyć za bandytą, by odzyskać złotą figurę.
Rozpoczyna się przygoda, a raczej tylko szybko opowiedziana historia. Scenarzysta albumiku – Maciej Jasiński – nie wykorzystuje możliwości, jakie daje osadzenie akcji na Dzikim Zachodzie. Owszem, mamy tu napad na pociąg, podróż dyliżansem, zwariowaną gonitwę kopalnianymi wagonikami, której nie powstydziłby się sam Indiana Jones, ale to w zasadzie tyle. Na drugim planie występują Indianie, farmerzy, poszukiwacze złota, bandyci, rewolwerowcy, ale ci nie odgrywają w scenariuszu żadnej roli. Przez co przygoda jest pozbawiona nieoczekiwanych zwrotów akcji. Toczy się monotonnie z punktu A do punku B. Jeden trop wystarcza Zbysiowi i Mrukowi w dotarciu do celu bez większych przeszkód. Mało porywająca, mało zwariowana, mało dzika ta opowieść.
Na szczęście odpowiednio ubarwiają ją rysownik Piotr Nowacki i kolorysta Norbert Rybarczyk. Panowie stworzyli 48 fantastycznych plansz. Młodsze dzieciaki będą wniebowzięte, oglądając ilustracje do „Złotego Sokoła Teksańskiego”. Dzięki znakomitym rysunkom czuć atmosferę Dzikiego Zachodu, ugrzecznionego Dzikiego Zachodu rzecz jasna. Cartoonowa kreska Piotra Nowackiego nadaje się do tego idealnie. Plansze składają się z dwóch kadrów, a co jakiś czas trafiają się imponujące dwustronicowe splashe wypełnione masą charakterystycznych przedstawicieli kowbojskiej krainy. Złodzieje skradają się ukradkiem, poszukiwacze złota przesiewają rzekę, konie się pasą, Indianie ćwiczą celność, komunikują się za pomocą znaków dymnych, tropią i obserwują. Najmłodsi będą mieli niezwykłą frajdę w poszukiwaniu wśród tego różnorodnego tłumu głównych bohaterów.
Po lekturze „Złotego Sokoła Teksańskiego” jedna rzecz nie daje mi spokoju. Zastanawiam się, jaki jest walor edukacyjny tej opowieści, bo mimo wszystko jakiś być powinien. Nikt nie może zagarniać cudzej własności? Każdy przedmiot ma prawowitego właściciela? Zgadzam się. Byłaby to dobra nauka, gdyby nie niekonsekwencja Macieja Jasińskiego i niedopracowany scenariusz. W końcu złodzieje nie dostają nawet słownej reprymendy za swoje przewinienie, a jest nim kradzież. Cel uświęca środki, ale chyba nie takie miało być główne przesłanie komiksu. Nawet jeżeli nie takie, to jest ono znakomitym pretekstem do podziwiania świetnych rysunków. Dodając do tego piękne wydanie, o które jak zawsze zadbała Kultura Gniewu, dostajemy kolejny powód do zaopatrzenia dziecięcej domowej biblioteczki w „Złotego Sokoła Teksańskiego”.
„Detektyw Miś Zbyś na tropie. Złoty Sokół Teksański”
Scenariusz: Maciej Jasiński
Rysunek: Piotr Nowacki
Kultura Gniewu
2014
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.