Wyszukiwanie

:

Treść strony

Artykuł

Czytanie wspomnień

Autor tekstu: Szymon Gumienik
10.04.2017

Była sobie raz mała Wanda, która musiała dorastać i dojrzewać w rodzinie dysfunkcyjnej, pod panowaniem narcystycznego ojca, w dodatku w czasach PRL, czyli ogólnej atmosferze depresyjno-opresyjno-represyjnej (jak sama to ujęła). Takich historii jest zapewne tysiące, ale Wanda – jako jedna z nielicznych – postanowiła wyartykułować ją publicznie, głośno i wyraźnie. W dodatku zrobiła to w formie komiksu. I w tym podstawowym założeniu jej wypowiedź można uznać za spełnioną, fortunną i komunikatywną. Jednak aby zrozumieć Wandę w pełni, trzeba przejść przez jej historię z odpowiednim nastawieniem, odrzucając stereotypowe tropy, które tworzą zazwyczaj podobne narracje, czy bardziej precyzyjnie – pewne nasze czytelnicze oczekiwania względem tego konkretnego utworu.

Sprawa pierwsza, choć powierzchowna, to dość istotna w tym wypadku – promocja „Totalnie nie nostalgii”, jej reklama, której zasięg był (jak na komiksowy rynek) dosyć imponujący. To bardzo dobrze, że machina wielkiej reklamy dotyczy także naszej niszy, bo dzięki temu rynek zyskuje nowych odbiorców, jednak z drugiej strony tego typu akcje nakręcają zazwyczaj mylne przeświadczenie o obcowaniu z arcydziełem („najlepszym komiksem roku już na jego początku”), powodują wprost proporcjonalny wzrost oczekiwań, które później bardzo łatwo zawieść, a tym samym zrazić na wstępie niedoświadczonych odbiorców. Zakładam jednak, że każdy z potencjalnych czytelników ma świadomość reklamowych sztuczek i podejdzie zdroworozsądkowo do utworu, którego recepcja będzie oparta jedynie na tym, co sobą reprezentuje, o czym mówi i w jaki sposób. Powtórzę więc raz jeszcze – wypowiedź Wandy Hagedorn w tym podstawowym założeniu komunikacyjnym jest całkowicie spełniona, jasna i zrozumiała. Racja, bardzo osobista, wręcz intymna – ale albo się z nią utożsamimy, albo odrzucimy. Nie ma tu miejsca na budowanie skali identyfikacji, wartościowanie przedstawionych zachowań ani inicjowanie dwugłosu pokrzywdzony – oskarżony.

Sprawa druga, właśnie dwugłos – komiksowe autobiografie są zazwyczaj autobiografiami zarówno w warstwie językowej, jak i graficznej (że przywołam te najważniejsze dla tematu: „Fun Home” Alison Bechdel i „Persepolis” Marjane Satrapi). Wanda Hagedorn – jako że sama nie potrafi rysować, a bardzo zależało jej na takiej formie swojego memuaru – zdecydowała się oddać wizualizację swoich wspomnień doświadczonemu rysownikowi, którym ostatecznie został Jacek Frąś. Jaki jest efekt tej współpracy? Znakomity. Nie wiem, jak udało się tak dobrze połączyć dwie skrajne osobowości, które w dodatku stoją po dwóch różnych stronach przekazu artystycznego (słowo – obraz, żeńskie – męskie), ale nie wyobrażam sobie w ogóle tej historii czytać w innej oprawie graficznej. Widać, że jest to wspólne dzieło, przerobione i przedyskutowane przez autorów z każdej strony, zrealizowane z poszanowaniem każdego z tych dwóch elementów sztuki komiksowej, a nade wszystko samej poetyki tego medium. Rysownikowi na szczęście udało się nie zbanalizować treści, nie wtórować jej obrazami, nie dublować znaczeń, nie podążać według z góry ustalonego klucza, przeciwnie – w jakiś sposób zaczarował tę narrację, sprawnie łącząc elementy realistyczne z symbolicznymi, jednoznaczne z wieloznacznymi, konfrontując detale codzienności z wyobrażeniami dziecka. Ponadto dość obszerny, a z drugiej strony fragmentaryczny, epizodyczny scenariusz pozwolił mu na liczne eksperymenty, na zabawę formą, nastrojem, barwą czy zależnościami między niepełnym wspomnieniem jednostki a zbiorową, zapisaną i zarchiwizowaną rzeczywistością. Z kolei podział na części, na poszczególne etapy życia narratorki umożliwił korzystanie z różnych stylistyk – od umownej kreski i zaburzonych proporcji w prezentowaniu postaci dzieci do bardziej realistycznych i szczegółowych rysunków, zwłaszcza z ich drugim planem i tworzącymi go detalami. Wszystko to sprawia, że bez tego konkretnego rysownika nie odczytalibyśmy historii w ten konkretny sposób.

Sprawa trzecia to szczególne współautorstwo wspomnień Wandy Hagedorn, czyli lektury i filmy, które przez całe życie kształtowały autorkę i które złożyły się na niezawodny i bezpieczny system opisywania, porządkowania i interpretowania przez nią świata. Fragmenty i nawiązania literackie pojawiają się już w jej wczesnym dzieciństwie, jednak główną inspiracją „Totalnie nie nostalgii” – czego nie ukrywa sama autorka – jest powieść graficzna Alison Bechdel „Fun Home”. Dodając do tego jej kontynuację „Jesteś moją matką?” (z odniesieniami zachowań swoich i swojej matki do tekstów dzieł psychoanalitycznych oraz prezentowaniem siebie podczas twórczego procesu), można powiedzieć, że sposób narracji i jej elementy składowe oraz ogólna idea terapii przez twórczość są odwzorowane praktycznie 1:1 na pracach amerykańskiej rysowniczki. Byłoby to jednak krzywdzące, bo – pomijając koncept wyjściowy – polski komiks jest dziełem całkiem osobnym, eksplorującym zupełnie inne obszary rodzinnej dysfunkcji, korzystającym z całkiem innych doświadczeń kulturowych i społecznych, odnoszącym się w końcu do bardzo intymnej i w pełni indywidualnej pamięci emocjonalnej. Jest to zatem głos czysto subiektywny, ale przez kontekst, w którym został umieszczony, w pewnym sensie także tożsamy (ale nie uniwersalny) z głosem pokolenia kobiet doby PRL, czyli czasu dobrze funkcjonującego patriarchatu w wersji hard. I choć ciężar tej historii opiera się na relacjach córki i ojca (którego postać notabene jest trochę wykastrowana z charakteru), to głównymi jej bohaterkami są właśnie kobiety: Wanda, jej siostry (odgrywające w strukturze rodzinnej określone role), wycofana z życia i jakiejkolwiek walki o siebie matka czy ukochana, wyemancypowana babcia Helena, która chyba najbardziej ukształtowała dojrzałą i niezależną Wandę. W kontrze do nich na kartach komiksu pojawiają się osądzeni już na samym początku mężczyźni: narcystyczny, tyranizujący rodzinę ojciec, przyszywany dziadek i ksiądz specjalizujący się w „złym dotyku”, obleśny wujek i stróż wykorzystujący seksualnie nieletnie. Wszyscy oni są jedynie grubo ciosanymi, nieruchomymi figurami, archetypami prezentującymi niepożądane cechy społeczne, niewartymi głębszej uwagi przykładami, epizodami. Ale – tak patrząc na większość przedstawicieli płci brzydszej – pewne jest, że zasłużyli sobie na taki powierzchowny, jednostronny, pozbawiony zupełnie psychologii obraz.

Takie są też prawa memuaru – tekstu bazującego na zdarzeniach i postaciach wyselekcjonowanych przez autorkę, interpretującą i filtrującą je (bo inaczej przecież nie można) jedynie przez własne wspomnienia, które dodatkowo mogły ulec zatarciu zarówno naturalnie, jak i pod wpływem silnego negatywnego bodźca. To prawda, że wiele kwestii jest w „Totalnie nie nostalgii” jedynie zarysowanych, niedokończonych, porzuconych w toku narracji, ale ilu z nas potrafiłoby rzetelnie, linearnie poprowadzić taką intymną i odległą w czasie opowieść? Niewielu, bo tak właśnie wyglądają ludzkie wspomnienia, i jeśli mają być szczere, prawdziwe, niekoloryzowane, zawsze będą jak te dzieci biegające bez ładu i składu po podwórku. Czytając memuar Wandy Hagedorn, miałem oczywiście miejscami poczucie dyskomfortu, pewnego chaosu narracyjnego (mimo podzielenia całości na części tematyczne), jednoczesnego natłoku szczegółów i niedoinformowania. Po przewróceniu ostatniej strony wiedziałem jednak, że ta historia zostanie ze mną na długo zarówno jako całość, jak i zbiór wyrwanych z kontekstu obrazów – skrawków, skojarzeń czy nieprzystających do siebie sytuacji. Coś jak uczucie najpierw lekkiego paraliżu, a następnie pieczenia skóry po precyzyjnie wymierzonym policzku.

 

„Totalnie nie nostalgia. Memuar”

Scenariusz: Wanda Hagedorn

Rysunki: Jacek Frąś

Wydawnictwo Komiksowe / Kultura Gniewu

2017

W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU i KULTURZE GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry