Wyszukiwanie

:

Treść strony

Artykuł

Dyktatura iluzji, czyli międzykulturowe doświadczenie w dziecięcej perspektywie

Autor tekstu: Natalia Mrozkowiak
22.04.2016

Można byłoby interpretować album „Arab przyszłości. Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1978-1984)” w wielu kontekstach – od idei panarabizmu, przez wojskowe reżimy arabskiego socjalizmu, francuską politykę i kulturę przełomu lat 70. i 80. XX wieku, po złożoność zjawiska określanego jako zderzenie kultur. Większość tych wątków zawiera się już w samym tytule albumu Riada Sattoufa, ale najważniejsze wydaje się tu samo dzieciństwo. A raczej rozliczenie z nim. W jakim sensie? Pomijając polityczne i kulturowe okoliczności, w których ono przebiegało, nietrudno dostrzec, że jest to rodzaj terapeutycznej autonarracji. Mały Riad, wkraczający na scenę z rozmachem jako dwuletni „mężczyzna idealny”, z pozorną lekkością opowiada o etapie życia potocznie kojarzonym z beztroską. Jednak bycie dzieckiem Francuzki i Syryjczyka, pary migrującej między Francją, Libią i Syrią ponad trzy dekady temu, w czasie panowania reżimów wojskowych Kaddafiego i Al-Asada, nie należy do najłatwiejszych doświadczeń. Nie tylko ze względu na różnice kulturowe i ciągłe przeprowadzki, także ze względu na postać ojca – kochającego, ale ujawniającego despotyczne skłonności. Już to wystarczy, by odczuwać potrzebę zdemitologizowania dzieciństwa jako wieku niewinności.

Dzieciństwo jest okropne. Dzieciństwo to źródło traum i cierpień. Nie dzieciństwo? Kultura, jak chciał Freud? Owszem, zwłaszcza opresyjna. Rodzina? Tak, zgadza się, zwłaszcza skontrastowana kulturowo. Dzieciństwo – szczęśliwe lub nie – fundują nam rodzice. To ich pamiętamy, a raczej sposób ich obecności, ich działania i skutki tych działań, bardziej niż pierwszych kumpli i przygody. Deprymujące? Tak, ale to nieusuwalne doświadczenie. Dzieciństwo, niezależnie od tego, jak je z dorosłej perspektywy oceniamy, jest źródłem tożsamości, jej zalążkiem, niemożliwym do pominięcia. Owszem, można zastosować strategię wyparcia, można ciężko pracować na nową tożsamość, można zrzucać skórę, wyemancypować się i już... Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że prawda o mnie samym nigdy nie będzie dla mnie samego dostępna. A komu ma się przydać bardziej niż mnie? A więc... Warto spojrzeć za siebie. Bez resentymentu, bez iluzji utraty raju dzieciństwa, bez naiwnej tęsknoty za błogosławioną ignorancją. Spojrzeć na siebie-dziecko oczami dorosłego. To właśnie robi autor albumu „Arab przyszłości”. Jego bohater – on sam w wieku pacholęcym – jest zaskakująco ironiczny, niepozbawiony też autoironicznego dystansu. To jest największy atut tego albumu. Nie gorzka, nie obciążona sentymentem, nie zatruta kompleksami ironia, ale trzeźwy ogląd rzeczywistości i – na ile to możliwe – wgląd we własne przeżycia.

Autobiograficzna opowieść Riada Sattoufa prezentuje zaskakująco precyzyjne wspomnienia dotyczące własnych przeżyć, relacji z rodzicami, relacji między rodzicami, obcego kulturowo środowiska i rówieśników, cechujących się głównie skłonnością do przemocy i reprodukcji kulturowych i etnicznych uprzedzeń. Nie dajmy się zwieść – postać bohatera, kilkuletniego bystrzaka, jest efektem pracy pamięci dojrzałego autora, polega na reinterpretacji doświadczeń i obserwacji kilkuletniego Riada. Ta perspektywa wymaga czasu, ale przede wszystkim dystansu do przeszłych wydarzeń, doświadczeń i kształtu własnych wspomnień. Dlatego tę opowieść stworzył dojrzały, a nie po prostu dorosły człowiek. To, co przede wszystkim decyduje o jej wartości jako uniwersalnego przekazu, to właśnie samoświadomość autora i przepracowanie dzieciństwa.

Opublikowany we Francji „Arab przyszłości. Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1978-1984)” zgarnął w 2015 roku nagrodę za najlepszy komiks na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême i został już przetłumaczony na kilkanaście języków. Autor albumu, Riad Sattouf, nie jest anonimową postacią w świecie komiksu – na pewno nie we francuskim środowisku. Pięć lat temu tę samą nagrodę Sattouf otrzymał za trzeci tom komiksu „Pascal Brutal”, opublikował kilka cieszących się popularnością serii komiksowych, współpracował też regularnie z magazynem „Charlie Hebdo”. Seria „Arab przyszłości” (w planach wydawniczych Kultury Gniewu jest już kolejny tom) jest deklaratywnie autobiograficzna, ale tematyka związana z osobistymi doświadczeniami autora jest obecna w jakiejś formie w całej jego twórczości.

Ten komiks mógł mieć charakter ideologiczny, mógł być rozliczeniem, krytyką reżimu, krytyką opresyjnej kultury. Mógł być też ciekawą realizacją idei „mocnego poety”, twórczego „ja” zmagającego się w agonicznym starciu z wielkim poprzednikiem, w tym przypadku z ojcem jako autorytetem, pierwszym ważnym punktem odniesienia. Na szczęście jest to jednak pełna ironicznego dystansu narracja prowadzona przez dojrzałego człowieka. Jest ona sposobem określenia (nieraz na zawsze, to niemożliwe) własnej tożsamości w odniesieniu do tego, co inne, przeszłe, dziecięce, niedojrzałe. Jest w niej także dystans, przytłaczający absurd totalitarnej rzeczywistości oglądany świeżym, niewinnym okiem. Dzięki temu obraz rzeczywistości, nawet przefiltrowany przez ironiczną postawę dorosłego już autora, jest lekki. Pozornie, bo nie mamy wątpliwości, że była to rzeczywistość pod wieloma względami przerażająca. Nie tylko reżim jest w tej wizji przerażający i śmieszny (ośmieszony) jednocześnie, w ten sam sposób – wyzwalający żywą, ostrą, ale ubraną w ironiczną niepowagę – jest pokazany patriarchalny, konserwatywny świat Bliskiego Wschodu. Uosobieniem tego świata jest postać ojca narratora, wykształconego we Francji Syryjczyka, snującego sny o potędze, wierzącego w budowanie nowoczesnego społeczeństwa w krajach konserwatywnych społecznie i religijnie, a jednocześnie bezkrytycznie ustosunkowanego do tradycji blokujących postęp. Sattouf akcentuje tego rodzaju paradoksy, osiąga groteskowy efekt, bezlitośnie obnażając życie w iluzji i nieco schizofreniczne zachowania i poglądy ojca. Mimo że jest on, co zrozumiałe, w centrum świata kilkuletniego Riada, jest największym przegranym tej historii, jest symbolem przegranej, skompromitowanej idei panarabizmu, którą próbowano realizować w warunkach totalitarnych. Dyktatura jest naga – świat dorosłych, widziany oczami dziecka, nie może ukryć swej wystrzępionej i psującej efekt podszewki.

Nawiasem mówiąc, jest to rzeczywistość zaskakująco bliska tej, którą pamiętamy – w zależności od roku urodzenia – lepiej lub gorzej. Wspomnienia Riada Sattoufa z dzieciństwa spędzonego na Bliskim Wschodzie wykazują zaskakujące podobieństwa z naszym peerelowskim doświadczeniem mimo odmiennego kontekstu kulturowego. Być może dlatego czyta się je jednym tchem. Nie zapominając, że głównym atutem tej opowieści jest sam narrator, mały chłopiec, dziecko, a dzieci nie tylko kochają opowieści – lubią i umieją opowiadać. Mały Riad robi to świetnie. Jest błyskotliwy, lekko ironiczny i bardzo szczery. Czekam na ciąg dalszy wspomnień, który zapowiada się ciekawie – Riad pójdzie do szkoły i nie będzie miał tam raczej lekko, ostatnia strona pierwszego tomu wspomnień nie pozostawia co do tego wątpliwości…

 

„Arab przyszłości. Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie (1978-1984)”

Scenariusz i rysunek: Riad Sattouf

Kultura Gniewu

2016

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry