Wyszukiwanie

:

Treść strony

Kino

Ted, just admit it...

Autor tekstu: Michał Zjawiński
20.05.2019

”Extremely wicked, shockingly evil and vile”, w polskiej wersji zatytułowany odrobinę grzeczniej – „Podły, okrutny, zły” portretuje wycinek z życia jednego z najbardziej osławionych seryjnych morderców w historii Stanów Zjednoczonych – Teda Bundy’ego. Film Joego Berlingera funkcjonuje jako swego rodzaju suplement do jego poprzedniego dzieła – miniserialu dokumentalnego „Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy'ego” wyprodukowanego przez Netflix i wydanego w tym samym roku.

Pomimo tematyki, którą amerykańskie kino zdążyło już skutecznie wyeksploatować i uprzykrzyć, idee stojące za filmem są stosunkowo świeże. W „Podłym, okrutnym i złym”, podobnie jak w innym niedawnym filmie o seryjnym mordercy – „Moim przyjacielu Dahmerze” (2017), próżno szukać scen krwawych mordów czy sadystycznych tortur. W tamtym tytule historia Jeffreya Dahmera wpisana była w psychologiczne i empatyczne coming of age, w filmie Berlingera zaś, obserwujemy Bundy'ego z perspektywy jego wieloletniej partnerki, Liz Kendal (w tej roli Lily Collins), która przez długi czas nie mogła i nie chciała uwierzyć w to, jakich zbrodni dopuścił się jej troskliwy i wiecznie uśmiechnięty Ted. Choć obydwa te filmy znajdują się na różnych biegunach gatunkowych, każdy z nich stara się odkryć swoich bohaterów na nowo, nie sprowadzając ich jedynie do krwiożerczych maszyn do zabijania.

Pomimo słusznych intencji dzieło Berlingera zawodzi na niespodziewanie wielu polach. Najmniejszym jego problemem jest to, że film jest niemal idealną kalką scen, które można zobaczyć w „Taśmach Bundy’ego”. Bezmyślnie odgrywanie ich bez niemal jakiejkolwiek reżyserskiej interpretacji rodzi równie oczywiste, co istotne pytanie pod tytułem „po co?”. Jeszcze gorzej jest, gdy na wierzch wychodzą etyczne wątpliwości dotyczące faktu, że film ani trochę nie skupia się na ofiarach Bundy’ego, a jedynie na ich oprawcy, niebezpiecznie zbliżając się przy tym do jego idealizowania. Największym bolączką jest jednak to, że Berlinger zaledwie prześlizguje się po wielu ciekawych tematach, od obsesji Amerykanów na pukcie seryjnych morderców, poprzez analizę amerykańskiego systemu sprawiedliwości, aż po kwestie zaufania i miłości wobec człowieka oskrażonego o niezliczone morderstwa, a na koniec i tak nie wyciąga z nich żadnych interesujących wniosków. Finalnie, „Podły, okrutny, zły” okazuje się być filmem niewykorzystanych szans, rozczarowującym swoim zmarnowanym potencjałem.

Nie wszystko jednak poszło na straty, bo najważniejszym elementem, który z pewnością ocali „Podłego, okrutnego, złego” od zapomnienia, jest fenomenalny Zac Efron chwalony już podczas premiery filmu na zeszłorocznym festiwalu Sundance. Obsadzenie przystojnego i charyzmatycznego Efrona, który za czasów ”High School Musical” był idolem niejednej nastolatki w roli równie charyzmatycznego i na swój pokrętny sposób także uwielbianego przez kobiety seryjnego mordercy, było strzałem w dziesiątkę. Aktor unosi cały film na swoich barkach, a ledwo zauważalnym drgnięciem mięśni twarzy i krótkim spojrzeniem potrafi oddać bestialstwo i szaleństwo kipiące pod skórą pozornie niewinnego i przyjaznego Teda Bundy'ego. Nawet jeśli film powstał tylko po to, aby Efron mógł pójść w ślady kolegów i koleżanek po fachu pokroju Pattinsona, Stewart czy Radcliffe’a i w końcu wyrwać się z szufladki  jednej ikonicznej roli, było warto. To wyłącznie dzięki niemu zdarzają się tu momenty rewelacyjne, momenty, w których wpadamy w pułapkę i łapiemy się na tym,  że może właśnie, choćby tylko przez ułamek sekundy, sympatyzowaliśmy z seryjnym mordercą. To właśnie wtedy „Podły, okrutny, zły” autentycznie przeraża, bo przecież czy właśnie nie na tym polegała groza Teda Bundy'ego?

 

 

                                                                                                                                                                                                   "Podły, okrutny, zły" (2019),

                                                                                                                                                                                                                      reż. Joe Berlinger

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry