Wyszukiwanie

:

Treść strony

Teksty literackie

Amerykańskie wiersze

Autor tekstu: Adam Majewski
Ilustracja: Adam Majewski
03.07.2022

Hipocentrum

 

 

Kalifornia jest otwarta na ocean

w którym można

surfować jak w żadnym innym miejscu na Ziemi

na góry

miejsce narodzin bushcraftu w parkach przyrody

jakich nikt nie ma

i kolarstwa górskiego, krzykliwych

niebezpiecznych sportów

na niebo

na którym pająk linii lotniczych tka globalną

sieć

 

Kalifornia jest otwarta na

ludzi

odwróconych od

tego wszystkiego, zamkniętych w kampusach

korporacji

którzy tkają sieci społecznościowe

w odosobnieniu i ciszy

układają poezję samotnie

błądzących elektronów

 

Kalifornijskie kolorowe motyle

siedzą na mizernych

kwiatach maczka,

uboczki, klarkii, kalandry

ciągną sok z wykwitu rozgrzanej ziemi

 

Kalifornia otwiera się tak

szeroko

zanika

granica

między nią

a światem, a wielkim

uskokiem San Andreas

 

Tarcie gorących i w gruncie rzeczy

kruchych

płyt tektonicznych

ma tu wymiar ledwie poetyckiej metafory

bo w patosie poety pobrzmiewa świat wyobrażony

spiłowany przy pomocy słów

nie ten, który jest

i trzęsie się w posadach

 

 

 

 

Uliczne kręgle w Albuquerque

 

 

1.

 

Rozbieg i pchnięcie!

Słońce w zenicie

oślepia nie tylko przeciwnika.

 

2.

 

Biała kula biegnie po niebie.

Na ziemi kładą się cienie

drzew i budynków. Pod nogami

 

cień. Trafiona żarem

sylwetka klęka, obala się,

znika…

 

 

 

 

Knock-down

 

 

Mocne uderzenie upału: promienie słońca

wnikają w szorstką tkankę betonu. Misternie utkane

przez mizernych architektów miasto nie reaguje

na ból jak wymęczony bokser. Niezdolny do uników

 

zawodnik powierza swój los rywalowi a śmierć jest

słońcem którepali materię ringu i uwalnia

trujące substancje z powierzchnimiejskiego graffiti.

Krople trudu zasychają na twarzy w postaci kryształków

 

soli ulotnej jak życiodajna woda strącona na jałowy

nagrzany beton. Opuszcza gardę zmęczony wojownik

bo słońce jest wolnością a zwycięzca nie przegrywa

 

 

 

 

Gra

 

 

Trzeba sprawdzić

by iść dalej

 

Droga wolna

jeśli nic nie ma

 

 

 

 

Słowa

 

 

Dobre są dni, kiedy owoce otwierają

ziarno soczystej prawdy, kiedy dają się zerwać

głosi objazdowy kaznodzieja. – Synu, wsiadaj

wskazuje drogę do autobusu Blue Bird TC/2000

z wyznawcami.

 

Nie wierzę, dlatego zaczynam wierzyć, że jesteś poetą

oddaję słowo

za słowo.

 

 

 

 

Mantra (w trakcie szukania noclegu na szlaku Pacific Crest Trail)

 

 

Kiedy życie

przesypuje się tobie przez palce,

wejdź. Wybuchnie

źródło

 

mądrości: nowa pustynia

 

– mówi opiekun

świątyni do jedynego

ucznia. – Czas zacznie biec od

 

początku, aby zatrzymać się

przed wrotami

świętego miejsca – naucza

 

guru. Jego słowa

 

powtarza echo.

Głos

w pustym wnętrzu.

 

 

 

 

Wyładowania

 

 

To było na początku lata, kiedy po raz ostatni

patrzyłem na zatruty owoc miłości –

obrócony z każdej strony. Czego szukałem

na delikatnej, nawoskowanej skórce?

 

Elektryczne palce trzymały soczystą kulę powietrza.

Wtedy wyczerpany wyjrzałem przez okno:

słońce chowało się za budynkami, drzewami, wzgórzami.

Odejść nie za daleko, nie przekroczyć granic tamtego

świata ani burzy czasu –

 

nie udało się. Letni podmuch przyniósł bicie

kropel deszczu. Słowa jak pomruk, który

podąża za rozbłyskiem.

 

Po burzy ulga.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry